piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 10

Wszyscy siedzieli w salonie. Ojciec dawał Ci jak zwykle wykład jak unowocześnić twoje skoki, mama jak pozyskiwać więcej sponsorów, Schlierenzauer zaczął głaskać Cię po nodze i bawić się telefonem. Tom patrzył na Ciebie ze współczuciem,  a Robert próbował wyczuć co tu się dzieje. Wszystko irytowało Cię strasznie łapa Gregora wędrująca po twoim udzie, wzrok Hildego i twój brat, który próbował Cię wyczuć.  Gadką rodzicieli się już nawet nie przejmowałaś.  Nauczyłaś się ją ignorować z biegiem czasu i już nie czułaś się źle. Teraz to inni ludzie sprawiali Ci ból i cierpienie. Nie umyślnie ale nadal nie mogłaś sobie z tym poradzić. Czułaś się jak w klatce. Spojrzałaś przed siebie i twój wzrok utknął na twarzy Hilde. Był smutny, przygnębiony przez Ciebie, a tego chciałaś uniknąć.Wyszeptałaś nieme "Przepraszam." w jego stronę, ale chłopak nawet nie drgnął. Cóż mogło znaczyć twoje przepraszam jeśli ukrywałaś przed nim tyle czasu tak ważną rzecz. Zdałaś sobie sprawę, że gdyby ktoś ukrywał coś takiego przed tobą podając się za przyjaciela nie mogłabyś się pozbierać. Ocknęłaś się i szybko strząchnęłaś rękę Schlierenzauera z twojego uda. Oderwał on wzrok od swojego smartfona, a ty wstałaś szybko i popatrzyłaś na Toma: 
- Tom? Możemy pogadać? We dwoje.-Zaczęłaś nieśmiało i gdzieś miałaś, że przerwałaś wywody rodziców na temat twojej kariery. 
Spojrzał na Ciebie zdziwiony. Nie spodziewał się takiego ruchu. Nawet Ty nie spodziewałaś się, że tak postąpisz. Nagle poczułaś po prostu impuls by wszystko mu wytłumaczyć. 
-Tak. Chodźmy się przejść.-Powiedział wymijając Cię i idąc w kierunku korytarza. 
Schlierenzauer popatrzył na Ciebie zaskoczony,a ty zostawiłaś go w pokoju z rodzicami i bratem, po czym udałaś się założyć ubrania wierzchnie i wyszliście na dwór. 
Milczeliście idąc ramie w ramie. 
-Chciałaś pogadać do cholery. To mów. -Spojrzał na Ciebie Tom. 
-Przykro mi Tom. Nie chciałam. Nie myślałam nad tym co będzie jak kiedyś się dowiesz. Chciałam, żebyś nadal patrzył na mnie normalnie. Nie chciałam, żebyś wiedział. Bałam się. Chciałam mieć w Tobie przyjaciela. Byłam egoistką. Nie myślałam o Tobie, tylko o sobie. Przepraszam, ale wiem, że to nic nie zmieni i możesz mnie śmiało nienawidzić. Teraz do mnie dotarło, że sama czułabym się bardzo źle gdy ktoś, kto podawał się za kogoś bliskiego nie mówiłby Ci do końca prawdy, przez tyle czasu. 
-Jest już Ok. Tylko nie rób więcej takich numerów. Mów mi o wszystkim. Tak jak mówiłem Ci rano. Wszystko co tyczy się Ciebie tyczy się też mnie, bo jesteś mi bliska i błagam Cię kopnij w dupę Gregora. Lubię go, ale nie podoba mi się to co on z Tobą kombinuję.
-Wiem Tom, wiem.Wracamy? 
-Nie. Skoro wyrwaliśmy się od wszystkich to pobądźmy jeszcze chwilę bez wszystkich. Muszę też powiedzieć Ci o kilku sprawach i Ciebie trochę popytać. 
-Już się boję.-Uśmiechnęłaś się w jego stronę, a on tylko objął Cię ramieniem. 
-Powinnaś...-Szepnął  Ci do ucha i oboje lekko zachichotaliście. 
*
-Twój chłopak śpi. Zamartwiał się o Ciebie. Co robiłaś tyle czasu z Hilde? 
-Rozmawialiśmy.-Odpowiedziałaś zdejmując kurtkę i rzucając ją niechlujnie na krzesło. 
-Nie powinnaś zostawiać tak swojego chłopaka sama. Zaprosiłaś go tutaj, planujecie przeprowadzkę, a ty ni stąd ni zowąd zrywasz się z Hilde. 
-To przez Ciebie.- Powiedziałaś patrząc się na brata, który pił wodę.-Jesteś paplą i musisz mówić Hilde o wszystkim,a się umawialiśmy,że Tom się nie dowie. 
-Tak, tak. Wszystko moja wina. Teraz powiedz mi co tu się do jasnej cholery dzieje, co? 
-Co ma się dziać.? Jestem szczęśliwa. 
-Bujać to my, ale nie nas. Dobrze o tym wiesz. Gadaj mi co jest. Znamy się nie od dziś. 
-Kocham go. O to w tym chodzi. - Powiedziałaś, a twój brat zaczął krztusić się wodą
-Nic mi nigdy o nim nie mówiłaś. 
-Nie pytałeś.-Mruknęłam.
-Niedawno mówiłaś, że jesteś sama jak palec! 
-Bo nie chciałam, żebyś zaczął się dopytywać. Najpierw chciałam go przedstawić rodzicom!-Kłamałaś jak z nut. 
-Kłamiesz i ja to wiem, i ty to wiesz. Jeszcze nie wiem po co, ale się dowiem.-Wstał od stołu z butelką wody.-Nie wierzę, że nagle przestałaś go kochać.- Powiedział twój brat. 
Oboje wiedzieliście o kogo chodzi, ale żadne z Was nie chciało się przyznać.
-Już dawno nic do niego nie czuję. 
-Tak nagle zaczęłaś ufać facetom? Przecież miałaś po tym wszystkim niebywałą skazę,a tu proszę nagle pojawiasz się z dnia na dzień z miłością twojego życia, o której nie wie praktycznie nikt z rodziny. 
-Rodzice wiedzieli, że przyjadę z nim już wcześniej. -Próbowałaś się bronić.
-Błagam w normalnych warunkach to oni dowiedzieliby się ostatni. 
Tym Cię zabił. Nie wiedziałaś już co odpowiedzieć,a on poszedł do swojego pokoju. 
- Gdzie byłaś? 
-Pytasz, a wiesz.-Mruknęłam znikając za drzwiami łazienki. 
-Martwiłem się. 
-Miło, że bawisz się w dobrego chłopaka, ale mój brat i tak już wie, że coś jest nie tak. Game over. -Powiedziałam przez zamknięte drzwi.- Idź spać, o 6 musimy być na lotnisku. 
-Raczej ty powinnaś iść spać, a nie szlajać się do północy z Hilde. 
-Zazdrosny?-Zapytałam wychodząc w pidżamie z łazienki. 
-O Hilde?- Parsknął śmiechem- Och...A może chodziło Ci o Ciebie? Jeśli tak, to śmieszna jesteś. 
-Nie ja tu robię wyrzuty komuś kiedy i jak wraca do domu. 
-Posłuchaj. Teraz jesteś jakby....Częścią mnie. Jesteś związana ze mną, w jakiś dziwny sposób. Mam prawo wiedzieć o Tobie wszystko i jak będziemy w Austrii to zapomnij o takich spontanicznych wypadach. 
-Zabronisz mi czegoś? A kim ty dla mnie właściwie jesteś? 
- Jestem mężczyzną, z którym będziesz spała do porodu Michaeli  w jednym łóżku i będziemy dzielić ze sobą wszystko. Radzę Ci zachowywać się dobrze, bo inaczej możemy mieć sporo nieprzyjemności. 
-Może ty się zmień, a nie wymagasz czegoś ode mnie?-Zapytałaś wchodząc do wygrzanego już przez Schlierenzauera łóżka. 
Przynajmniej do czegoś się przydał. 
-A co ty byś ode mnie chciała, co? 
-O to, żebyś czasami zamilkł.
-Ja mam zamilknąć? To ty kobieto nadajesz zawsze jak katarynka. 
-Ja jak katarynka? To ty chyba zachowujesz się jak stado kobiet na wyprzedaży. 
-Ja przynajmniej nie szlajam się z nieznajomymi. 
-Kto tu szlaja się niby z nieznajomi?-Zapytałaś.
-Ty. -Odpowiedział. 
-Niby kiedy? Hilde to nie jest nikt obcy. Jeśli myślisz,że będziesz kontrolować mnie w Austrii to jesteś w błędzie. Nie zamierzam się zmieniać, ani robić niczego co miałoby ułatwić Ci życie.
-Jasne! Najlepiej to się pozabijajmy.
-Takich typków jak ty to nawet wojna jądrowa, by nie pomogła wybić.- Prychnęłaś.
-A Ciebie to......Weź się zamknij kobieto!- Mruknął zrezygnowany nie znając sposobu na uciszenie Twojej osoby.
-Ucisz mnie.-Prychnęłaś i odwróciłaś się do ściany.  
                                                                                         * 

- Wszystko macie?
-Raczej tak. Jeśli nie to najwyżej szybko wrócę po tą rzecz - Powiedziałaś, a matka zgromiła Cię wzrokiem.
 Jej oczy dawały Ci jasne przesłanie "Nawet nie waż tracić się takiej partii jak Schlierenzauer, bo twoją noga więcej w tym domu niepostanie . "
Mimo wszystko, by zachować pozory i oszukać samą siebie przytuliłaś się do rodziców. 
Tata kazał Ci tylko nie zapominać o skokach, bo tylko to jest ważne, Robert lustrował całą tą akcje wzrokiem. 
Schlierenzauer chwycił wasze walizki, a ty wyszłaś za nim z domu i wsiadłaś do samochodu.
Przeżyłaś wizytę ze skoczkiem u rodziców, to i ten Innsbruck z idiotą  nie będzie zły. Teraz tylko lot i Austria leży u twoich stóp.  Na pewno, bo co taki Schlierenzauer mógł Ci zrobić?- Pytał i starał Cię uspokoić w tamtym momencie twój rozum.
Szkoda, że nie wiedział ile może właśnie taki Schlierenzauer.
                                                                        *
-Nie sądzisz, że 2 półki to jednak za mało na wszystkie moje rzeczy?
-Byłoby akurat gdybyś nie brała tylu tobołów fuknął.
- Tak, tak to zrobisz mi miejsce?-Pytałaś ledwo uspokajając skołatane po locie serce.
-Yhym.  Znajdę jeszcze jakąś wolną szufladę. -Mruknął jedząc jabłko i stojąc opierając się o coś.
W przypływie bezradności i załamania rozumowaniem skoczka walnęłaś się w twarz ręką.
-Obawiam się,  że to za mało.
-Czego ty oczekujesz? Garderoby i 2 pomocniczek do wybierania strojów dla Ciebie?
-Wystarczyłaby komoda z IKEI.-Mruknęłaś.
-Zapomnij. Radź sobie sama, więcej nie dostaniesz, a nowej komody nie kupimy,  bo nie ma miejsca. To tylko kawalerka i tak wszystko już jest upchane.
-Pożałujesz tych słów, Schlierenzauer. Przyrzekam Ci to. Pożałujesz.
Gdy skoczek wyszedł do sklepu, a ty zostałaś w mieszkaniu postanowiłaś wcielić swój plan w życie. Po 15 minutach wszystko było gotowe, a ty dumna jak królowa leżałaś na kanapie i oczekiwałaś powrotu skoczka.  Kilka miny później to nastąpiło.
-Co to kurwa ma być! Co tu się stało Aleeeeks!  Wytłumacz mi, dlaczego w tym pieprzonym domu, żeby dostać się z punktu A do punktu B trzeba pokonać slalom gigant!- Zaczął się drzeć  czerwony Schlierenzauer . Takiego to go jeszcze nie widziałaś.
Domyślałaś się, ze wytrąci  go to z równowagi, ale nie aż tak.
Postanowiłaś zareagować niczym oaza spokoju:
- Nie chciałeś znaleźć miejsca moim rzeczom w szafie, to rzeczy same znalazły miejsce w mieszkaniu. Myśl logicznie.
-To nie znaczy, że mają leżeć porozrzucane po całym mieszkaniu.
-Znajdź im lepsze miejsce.
-Błagam jutro pojedziemy po jakąś szafę, ale złóż to w jedno miejsce. Moja mama może tu wpaść wieczorem, to nie może tak leżeć, zresztą chłopacy zapowiedzieli się na piwo. -Usiadł załamany na jedynym wolnym stołku przy blacie.
-E....Po co się fatygować? Zapomnijmy o tym co mówiłam o komodzie. Zdecydowanie preferuje ten system. - Machnęłaś ręką i obserwowałaś poczynania Schlierenzauera.
- To wspaniały pomysł z tymi pudlami porozstawianymi wszędzie, ale jak chcesz zrobić melinę z mieszkania! Sprzątaj to zanim przestanę być miły.
-Teraz byłeś miły?  Wow, a ja myślałam że nie poznałam jeszcze tej dobrej strony ciebie. Uważaj bo zacznę się bać.  Ty masz problem nie ja.
-Mam nadzieję, że w nocy będzie taka straszna burza, że pierdzielniesz  na zawał serca, a potem będą Ci się śnić same koszmary! -Burknął zbierając wszystkie pudła.
 W tamtym momencie zaczęłaś się zastanawiać ile ten dupek tak na prawdę wie i jakie jest jego źródło informacji.
______________________________________
Tandamdam dam! Witam po długiej przerwie. Nie miała być tak długa, ale najpierw sobie trochę wyjechałam, bo ferie, a od poniedziałku byłam zmuszona niestety znów zacząć chodzić do szkoły. miałam nawał obowiązków, mało chęci do życia i wgl. Jeszcze do tego problemy z komputerem. Masakra. W każdym razie mam nadzieję, że Wam się podoba, trochę wynagrodziłam to całe czekanie i następny postaram dodać się w ten weekend, albo zaraz po ale nwm jak to będzie. :(
Przepraszam za to,że ten rozdział wygląda jak wygląda, ale nie mam siły go poprawiać, muszę odespać cały tydzień, a nie chciałam, żebyście jeszcze dłużej czekały.
Wiem marna wymówka. Jak już dojdę do Siebie to przeczytam go jeszcze raz i postaram się go jeszcze poprawić!
Jeśli coś Wam się nie podoba, albo uważacie, że mogłabym nad tym popracować, albo zmienić to piszcie w komentarzach!
Pozdereczki :)