3 miesiące później
Między Tobą, a Gregorem jest całkiem w porządku. Może nie licząc kilkunastu dni gdy jedno chciało zabić drugie, albo spakować jego walizki i wyrzucić przez okno, zrobiło awanturę o brak miejsca, albo nie umyte naczynia. W każdym razie dogadywaliście się w innych kwestiach. Co do Twojego samopoczucia... Czułaś się bardziej człowieczo. Częściej się uśmiechałaś, ale wewnątrz trapiło Cię , że straciłaś cząstkę siebie. Tą która jest w Norwegii, tą której ostatnio nie powodzi się za dobrze. Nocami gdy nie było przy Tobie Schlierenzauera wszystko nabierało innych barw. Ty znów stawałaś się zagubioną dziewczynką , zaprogramowana przez los rakietą do oddawania skoków i zarabiania. Marzyłaś tylko, żeby wejść na ten pieprzony dach i popatrzyć na jego dom, a potem może nawet zejść do niego. Zadzwonić do jego drzwi i tak po prostu wtulić się w jego ramiona, bo Tom Hilde był dla Ciebie wszystkim. Przez pierwsze dni odczuwałaś tylko żal z powodu jego postępowania, potem zaczynałaś rozumieć. Może zachował się nie fair, ale ty tez nigdy nie byłaś wzorem cnót. Z rozmyślań wyrwał Cię głos Gregora siadającego na kanapę i głaszczącego Cię po przykrytym kocem ramieniu.
-Michaela urodziła chłopczyka o imieniu Luca.
-Ciesze się. -Mruknęłaś nadal gapiąc się w widok za oknem.
-Wszystko dobrze Alex?
-Tak. To po prostu taki dzień. Ciesze się. Emma złożyła dzisiaj wypowiedzenie umowy o pracę. Rozumiesz. Tylko tu nie chodzi o jej prace dla związku czy chłopaków. Tylko dla mnie. Nie chcę być moją psycholog.
- Alex... Nigdy tak na prawdę nie chciałaś mieć z nią zajęć. Po prostu byłaś do tego zmuszana. Teraz sytuacja zmusiła ja do zrezygnowania.
-Wiesz coś.. -Pow patrząc na niego.
- Umówiłem się z chłopakami ze bd opijać narodziny dziecka. Jeśli nie chce się spóźnić, a wiesz ze tego nie cierpię to muszę już wyjść. Pogadamy jak wrócę. Powiem Ci tylko ze chodzi o jej życie prywatne i nie martw się na zawody z chłopakami też nie bd jeździć. Powód jest zupełnie inny.
- Wydaje mi się dziwne, że idziecie opijać narodziny syna mojego trenera.
-Nie doszukuj się drugiego dna. Paul zawsze był jakoś związany z naszą kadra i nam pomagał. Zresztą jest nasz. W sensie austriacki. Trzeba opić jego dziecko żeby dobrze rosło.
-Nie ważne idź.-Mruknęłaś i nadal wpatrywałaś się w okno.
-Mogę?
-Dziwnie to by było gdybym Ci zarobiła.-Prychnęłam.
-Dobrze się czujesz?
-Tak. Nie martw się mną tylko idź na to piwo. Ja zadzwonię do brata.
- Jak chcesz. Pa.
-Cześć. - Odpowiedziałaś i gdy tylko upewniałaś się ze Gregora nie ma w mieszkaniu pobiegłaś po swój laptop i telefon.
Pierwsza osoba do której zadzwoniłaś był Mikołaj. Dawno nie słyszałaś jego ciepłego głosu. Lubiłaś z nim rozmawiać bardziej niż z Robertem. Może dlatego, że Misiek był po prostu nieświadomy całej sytuacji która miała miejsce kilka lat temu. Gdy dowiedziałaś się ze idą z Robertem i Tomem na ich kwietniowe połowy ryb, które po zakończeniu sezonu każdego z nich styla się już tradycja. Tylko kiedyś była ich 4. Czasami nawet 5 jeżeli chłopacy mieli chęć i cierpliwość cie zabrać, a potem sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Jest ich 3 przynajmniej. Chociaż ile byś dala, żeby pobyć z nimi chwile i pomarznąć, wyklinając ze wszystko jest do dupy, a łowienie ryb to najgorszy debilizm świata.
Tak cholernie tęskniłaś za tym wszystkim. Przez chwilę kręciłaś telefonem w ręku, a potem odłożyłaś go na stolik, bo przecież zawsze byłaś za dumna żeby zadzwonić. Czasem pewne sprawy musiałaś załatwić osobiście. To była właśnie ta sprawa.
Wieczorem gdy zrobiłaś sobie herbatę, kolacje celowo ominęłaś, bo nie miałaś ochoty, wzięłaś prysznic i położyłaś się do łóżka, zaraz po tym zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niechętnie się podniosłaś i podeszłaś ku owemu przedmiotowi.
Otworzyłaś, a w drzwiach stanął Gregor. Z dwiema reklamówkami żarcia na wynos i nie otwartym czerwonym winem w ręku.
- Pomyślałem, że dziś zrobimy sobie randkę na kanapie.
- Już wróciłeś? Przecież wyszedłeś 2 godz temu. -Powiedziałaś zdziwiona, bo Gregor nie jest z tych co wracają szybko jak wychodzą na imprezę.
-Chłopacy mieli jeszcze jakieś sprawy do załatwienia. Zresztą nie chciałem zostawiać Cię długo samej.
-Niepotrzebnie. Radzę sobie świetnie. Właśnie szłam spać. - Mruknęłaś.
-Spać pójdziemy razem i to trochę później, bo teraz coś zjemy, wypijemy i obejrzymy. - Złapał Cię za rękę gdy już chciałaś odchodzić i usadowił na kanapie. - Ostatnio mam wrażenie, że coś się w tobie zmieniło. -Powiedział idąc do kuchni po kieliszki i otwieracz.
Gdy wrócił podał Ci jedno z wielu pudełek z jedzeniem, a sam zajął się otwieraniem wina. Potem próbował wcisnąć Ci kieliszek.
-Nie chcę. Gregor nie będę piła.
-Dlaczego? -Poddał się i opadł na kanapę obok mnie biorąc drugie pudełko.- Mamy żarcia na tydzień. Co może się przypadać, bo widzę ze ta rozmowa nie będzie należeć do najprostszych i najkrótszych.Powiesz co Ci dolega?- Pytał, a ty grzebałaś tylko jedzeniem w białym plastikowym pudełku.-Zaczniesz tez w końcu normalnie jeść, a nie grzebać w tym pudełku?
- Tęsknię Gregor. - Wypowiedziałaś przez zaciśnięte zęby. -Czuję się psychicznie dużo lepiej. Dzięki Tobie, ale nadal mam takie dni gdy chce po prostu wrócić do Norwegii. Tęsknię za rodzina, za domem, za pogoda , za... nawet za tym dupkiem Tomem. -Powiedziałaś nie kontrolując się, a potem wiedziałaś ze i tak zaraz się pokłócicie.
Bo Norwegia, a zwłaszcza Tom to temat, o który ciągle są wojny.
- Dzwoniłaś do niego jak mnie nie było? -Zapytał odkładając pudełko obok siebie na sofę.
- Nie. Rozmawiałam tylko z Mikołajem.
-Dlaczego do cholery tak Cię do niego ciągnie? Masz mnie. Mówisz ze czujesz się lepiej. Wiem, że Tom może przypominać Ci o....
-Zamilcz. Miałeś nigdy nie poruszać tego tematu bez mojej zgody!
-Ale co ja zrobię, że taka jest prawda.! Tom Hilde był najlepszym przyjacielem twojej zmarłej pierwszej miłości i we wszystkim Ci go przypomina! Dlatego ciągle macie do siebie niewyjaśnione sprawy. Chcesz żeby zastąpił Ci Philipa,bo masz wyrzuty sumienia z powodu jego śmierci, ale jego już tu nie ma, nie było i nie będzie. Wydawało mi się ze znalazłaś kogoś innego kogo kochasz, może przez to uwikłałaś się w nim romans, a potem prawie mieliście dziecko, gdy miałaś 17 lat, ale je straciłaś przez ten cholerny wypadek, a on o niczym nie wie, a ty teraz nie możesz mieć dzieci i cierpisz na de.....
-Dowiedziałeś się tego wszystkiego przypadkiem! Gdy wykradłeś mi ten notes. Na nieszczęście napisany po angielsku żeby rodzice nie mogli go przeczytać! Znasz wszystkie moje tajemnice przypadkiem.! A teraz za każdym razem gdy jest mowa o Norwegii ciągle mnie tym molestujesz. Czasem myślę, że nasz związek tez jest przypadkiem i ja w Austrii to kpina losu.-Zaczęłaś na niego krzyczeć, a potem trzasnęłaś drzwiami od sypialni i się w niej zamknęłaś.
Między Tobą, a Gregorem jest całkiem w porządku. Może nie licząc kilkunastu dni gdy jedno chciało zabić drugie, albo spakować jego walizki i wyrzucić przez okno, zrobiło awanturę o brak miejsca, albo nie umyte naczynia. W każdym razie dogadywaliście się w innych kwestiach. Co do Twojego samopoczucia... Czułaś się bardziej człowieczo. Częściej się uśmiechałaś, ale wewnątrz trapiło Cię , że straciłaś cząstkę siebie. Tą która jest w Norwegii, tą której ostatnio nie powodzi się za dobrze. Nocami gdy nie było przy Tobie Schlierenzauera wszystko nabierało innych barw. Ty znów stawałaś się zagubioną dziewczynką , zaprogramowana przez los rakietą do oddawania skoków i zarabiania. Marzyłaś tylko, żeby wejść na ten pieprzony dach i popatrzyć na jego dom, a potem może nawet zejść do niego. Zadzwonić do jego drzwi i tak po prostu wtulić się w jego ramiona, bo Tom Hilde był dla Ciebie wszystkim. Przez pierwsze dni odczuwałaś tylko żal z powodu jego postępowania, potem zaczynałaś rozumieć. Może zachował się nie fair, ale ty tez nigdy nie byłaś wzorem cnót. Z rozmyślań wyrwał Cię głos Gregora siadającego na kanapę i głaszczącego Cię po przykrytym kocem ramieniu.
-Michaela urodziła chłopczyka o imieniu Luca.
-Ciesze się. -Mruknęłaś nadal gapiąc się w widok za oknem.
-Wszystko dobrze Alex?
-Tak. To po prostu taki dzień. Ciesze się. Emma złożyła dzisiaj wypowiedzenie umowy o pracę. Rozumiesz. Tylko tu nie chodzi o jej prace dla związku czy chłopaków. Tylko dla mnie. Nie chcę być moją psycholog.
- Alex... Nigdy tak na prawdę nie chciałaś mieć z nią zajęć. Po prostu byłaś do tego zmuszana. Teraz sytuacja zmusiła ja do zrezygnowania.
-Wiesz coś.. -Pow patrząc na niego.
- Umówiłem się z chłopakami ze bd opijać narodziny dziecka. Jeśli nie chce się spóźnić, a wiesz ze tego nie cierpię to muszę już wyjść. Pogadamy jak wrócę. Powiem Ci tylko ze chodzi o jej życie prywatne i nie martw się na zawody z chłopakami też nie bd jeździć. Powód jest zupełnie inny.
- Wydaje mi się dziwne, że idziecie opijać narodziny syna mojego trenera.
-Nie doszukuj się drugiego dna. Paul zawsze był jakoś związany z naszą kadra i nam pomagał. Zresztą jest nasz. W sensie austriacki. Trzeba opić jego dziecko żeby dobrze rosło.
-Nie ważne idź.-Mruknęłaś i nadal wpatrywałaś się w okno.
-Mogę?
-Dziwnie to by było gdybym Ci zarobiła.-Prychnęłam.
-Dobrze się czujesz?
-Tak. Nie martw się mną tylko idź na to piwo. Ja zadzwonię do brata.
- Jak chcesz. Pa.
-Cześć. - Odpowiedziałaś i gdy tylko upewniałaś się ze Gregora nie ma w mieszkaniu pobiegłaś po swój laptop i telefon.
Pierwsza osoba do której zadzwoniłaś był Mikołaj. Dawno nie słyszałaś jego ciepłego głosu. Lubiłaś z nim rozmawiać bardziej niż z Robertem. Może dlatego, że Misiek był po prostu nieświadomy całej sytuacji która miała miejsce kilka lat temu. Gdy dowiedziałaś się ze idą z Robertem i Tomem na ich kwietniowe połowy ryb, które po zakończeniu sezonu każdego z nich styla się już tradycja. Tylko kiedyś była ich 4. Czasami nawet 5 jeżeli chłopacy mieli chęć i cierpliwość cie zabrać, a potem sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Jest ich 3 przynajmniej. Chociaż ile byś dala, żeby pobyć z nimi chwile i pomarznąć, wyklinając ze wszystko jest do dupy, a łowienie ryb to najgorszy debilizm świata.
Tak cholernie tęskniłaś za tym wszystkim. Przez chwilę kręciłaś telefonem w ręku, a potem odłożyłaś go na stolik, bo przecież zawsze byłaś za dumna żeby zadzwonić. Czasem pewne sprawy musiałaś załatwić osobiście. To była właśnie ta sprawa.
Wieczorem gdy zrobiłaś sobie herbatę, kolacje celowo ominęłaś, bo nie miałaś ochoty, wzięłaś prysznic i położyłaś się do łóżka, zaraz po tym zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niechętnie się podniosłaś i podeszłaś ku owemu przedmiotowi.
Otworzyłaś, a w drzwiach stanął Gregor. Z dwiema reklamówkami żarcia na wynos i nie otwartym czerwonym winem w ręku.
- Pomyślałem, że dziś zrobimy sobie randkę na kanapie.
- Już wróciłeś? Przecież wyszedłeś 2 godz temu. -Powiedziałaś zdziwiona, bo Gregor nie jest z tych co wracają szybko jak wychodzą na imprezę.
-Chłopacy mieli jeszcze jakieś sprawy do załatwienia. Zresztą nie chciałem zostawiać Cię długo samej.
-Niepotrzebnie. Radzę sobie świetnie. Właśnie szłam spać. - Mruknęłaś.
-Spać pójdziemy razem i to trochę później, bo teraz coś zjemy, wypijemy i obejrzymy. - Złapał Cię za rękę gdy już chciałaś odchodzić i usadowił na kanapie. - Ostatnio mam wrażenie, że coś się w tobie zmieniło. -Powiedział idąc do kuchni po kieliszki i otwieracz.
Gdy wrócił podał Ci jedno z wielu pudełek z jedzeniem, a sam zajął się otwieraniem wina. Potem próbował wcisnąć Ci kieliszek.
-Nie chcę. Gregor nie będę piła.
-Dlaczego? -Poddał się i opadł na kanapę obok mnie biorąc drugie pudełko.- Mamy żarcia na tydzień. Co może się przypadać, bo widzę ze ta rozmowa nie będzie należeć do najprostszych i najkrótszych.Powiesz co Ci dolega?- Pytał, a ty grzebałaś tylko jedzeniem w białym plastikowym pudełku.-Zaczniesz tez w końcu normalnie jeść, a nie grzebać w tym pudełku?
- Tęsknię Gregor. - Wypowiedziałaś przez zaciśnięte zęby. -Czuję się psychicznie dużo lepiej. Dzięki Tobie, ale nadal mam takie dni gdy chce po prostu wrócić do Norwegii. Tęsknię za rodzina, za domem, za pogoda , za... nawet za tym dupkiem Tomem. -Powiedziałaś nie kontrolując się, a potem wiedziałaś ze i tak zaraz się pokłócicie.
Bo Norwegia, a zwłaszcza Tom to temat, o który ciągle są wojny.
- Dzwoniłaś do niego jak mnie nie było? -Zapytał odkładając pudełko obok siebie na sofę.
- Nie. Rozmawiałam tylko z Mikołajem.
-Dlaczego do cholery tak Cię do niego ciągnie? Masz mnie. Mówisz ze czujesz się lepiej. Wiem, że Tom może przypominać Ci o....
-Zamilcz. Miałeś nigdy nie poruszać tego tematu bez mojej zgody!
-Ale co ja zrobię, że taka jest prawda.! Tom Hilde był najlepszym przyjacielem twojej zmarłej pierwszej miłości i we wszystkim Ci go przypomina! Dlatego ciągle macie do siebie niewyjaśnione sprawy. Chcesz żeby zastąpił Ci Philipa,bo masz wyrzuty sumienia z powodu jego śmierci, ale jego już tu nie ma, nie było i nie będzie. Wydawało mi się ze znalazłaś kogoś innego kogo kochasz, może przez to uwikłałaś się w nim romans, a potem prawie mieliście dziecko, gdy miałaś 17 lat, ale je straciłaś przez ten cholerny wypadek, a on o niczym nie wie, a ty teraz nie możesz mieć dzieci i cierpisz na de.....
-Dowiedziałeś się tego wszystkiego przypadkiem! Gdy wykradłeś mi ten notes. Na nieszczęście napisany po angielsku żeby rodzice nie mogli go przeczytać! Znasz wszystkie moje tajemnice przypadkiem.! A teraz za każdym razem gdy jest mowa o Norwegii ciągle mnie tym molestujesz. Czasem myślę, że nasz związek tez jest przypadkiem i ja w Austrii to kpina losu.-Zaczęłaś na niego krzyczeć, a potem trzasnęłaś drzwiami od sypialni i się w niej zamknęłaś.
-Aleks, to nie tak wiesz, że Cię kocham...
-Ludzie, którzy się kochają tak się nie zachowują. - Odpowiedziałaś przez drzwi siedząc na łóżku.
Nie miałaś pojęcia co czułaś do Gregora, ani do Toma,ale wiedziałaś,że musisz coś zrobić.
*****
Hej?! Powinnyście mnie zbić, albo skatować,bo tak Was zaniedbałam....
Wiem, wiem, wiem, ale nadal zależy mi na tej historii i ją dokończę chociaż wiem, że ją skopałam i, że jest do dupy.
Masakra.... Podziwiam, że ktoś chcę jeszcze to czytać.
Jak zwykle swoją frustracje na mnie, gimbusiarskich bohaterów i na to, że skopałam opowiadanie i nic przez tyle czasu nie dodawałam możecie wyładować w komentarzach.... Serio....Zdaję sobie sprawę, że jestem beznadziejna i to powyżej też.