piątek, 20 marca 2015

Rozdział 13

-Porozmawiajmy, jak człowiek z człowiekiem, jak ludzie.-Powiedział, a Ty wbiłaś tylko swój wzrok w kubek.- Nie możesz się wiecznie do mnie nie odzywać. Mieszkamy razem.- Poruszyłaś tylko ramionami. 
-Czy Ci się podoba czy nie będziemy musieli porozmawiać.- Znów wzruszyłaś tylko ramionami i dalej patrzyłaś w kubek.-Cholera dziewczyno. Nie możesz się tak wiecznie gniewać? 
-To dopiero 3 dzień....
-To tylko głupi zeszyt...Czytając go chciałem Ci pomóc.
-Nie rozśmieszaj mnie i zejdź mi z oczu! Jedź już na te cholerne zawody i nie wracaj aż do Falun! -Mruknęłaś i o kulach powoli weszłaś do "waszej'' sypialni. 
Nie wiedziałaś co zrobić, miałaś już dość tego zachowania, miałaś już dość tego sezonu, który dla Ciebie i tak był prawie skończony. Miałaś dosyć wszystkiego, a już na pewno tego kraju! 
Najchętniej zadzwoniłabyś do Toma i wsiadła w pierwszy lepszy samolot do Norwegii,albo poleciała do swoich braci szukać pocieszenia. Najpewniej u Mikołaja, bo Robert od razu powiedziałby, że tak czuł, że zawsze musisz zrobić coś nie tak. Niestety te wszystkie pomysły nie były tym.
Łzy po prostu zaczęły spływać po twoich licach. Bezwładnie, domagając się pomocy. Jakiejkolwiek. Skądkolwiek, byle jakiej, byleby w ogóle była. Twój oddech przyśpieszył i zaczęłaś łkać. Nie panowałaś już nad sobą, nie chciałaś. W pewnym sensie niosło to jakiś błogostan i sprawiało, że nie miałaś wrażenia, że jesteś maszynką do zarabiania pieniędzy, robotem do skakania, a wszystkie twoje zmysły przestały działać na rzecz podłych zdarzeń i ludzi amoralnych, którzy oblegali Cię z każdej strony gdy tylko mieli jakieś zapotrzebowanie.
Nagle poczułaś, że łóżko ugniata się pod jakimś ciężarem, słyszysz głośny oddech i czyjaś ręka obejmuję Cię od tyłu. Smukłe palce szatyna wędrują po Twojej dłoni i po jakimś czasie splatają się z Twoimi smukłymi paluszkami. Wyłaś, wyłaś w jego ramionach na dworze robiło się coraz ciemniej,a wy leżeliście bez słowa. On Cię głaskał, Ty płakałaś, ale jego dotyk Ci nie przeszkadzał. Liczyło się tylko, że jest. Ktoś niespodziewany, którego posądziłabyś najprędzej o zbesztanie Cię z błotem, leży przy Tobie i wysłuchuję Twojego szlochania. Tego wszystkiego, które eksplodowało w dużej części przez niego.
***
Obudziłaś się rano, przykryta kocem, obok Ciebie leżał nadal Schlierenzauer, który Ci się przyglądał.
-Już lepiej?-Jego pytanie odciągnęło Cię z innego wszechświata.
-Tak, przepraszam za wczoraj.
-Ja też przepraszam. To moja wina. Nie powinienem dotykać tego notatnika.
-Nie uderzyłeś się w głowę tej nocy?-Zapytałaś odgarniając jego grzywkę i szukając jakiegoś krwiaka.
-Przestań!-Zaśmiał się strącając moją rękę z czoła.
-Nie chciałem, żebyś przeze mnie cierpiała. Znaczy chciałem, żebyś miała nauczkę, wiedziała,że ze mną się nie zaczyna, ale trochę przesadziłem. Chyba już dość tych kłótni i nieporozumień, co? -Zapytał się.
Byłaś tak ogłupiona tym co usłyszałaś,że tylko pokiwałaś głową na tak. On tylko uśmiechnął się do Ciebie i wstał z łóżka.
-Zrobię nam śniadanie na nowy, dobry początek.
-Umm....Okay ja pójdę wziąć prysznic.
***
Jedliście w spokoju, co jakiś czas rozprawiając na tematy bez większego znaczenia, ale chyba pierwszy raz od Waszego poznania panowała między Wami miła atmosfera.
-Ile słodzisz? -Zapytał stawiając na stoliku kubki z kawą.
-1,5 łyżeczki.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-Zapytał słodząc mi wywar.
-Śmieszny jesteś...Przecież to Austria, nie mam tu znajomych i jestem  troszkę unieruchomiona.-Powiedziałam patrząc na nogę.
-Zapomniałem. Szkoda. Myślałem, że może przejdziemy się po Innsbrucku. Trochę bym Ci pokazał, poopowiadał, porozmawialibyśmy.  Poszli kupić coś do jedzenia, później może byśmy coś ugotowali.
-Jeżeli pomożesz mi troszeczkę na schodach to dam sobie radę.- Odpowiedziałaś.
-Czyli wychodzimy?
-Jasne. Daj mi 30 minut na ogarnięcie i możemy iść.
***
Gdy szliście już ulicą, a Gregor opowiadał Ci gdzie co jest zapytałaś się go:
-Kiedy wyjeżdżasz do Polski?
-Jutro w nocy. Coś się stało?-Zapytał patrząc na Ciebie.
-Nie. Tak po prostu. Czysta ciekawość.- Spojrzałaś się na niego, a on tylko się uśmiechnął.
Gdy wracaliście już do domu kupiliście składniki na spaghetti i sałatkę, po czym przy lekkiej pomocy Gregora dostałaś się z powrotem do jego mieszkania.
-Schliere,bo jak będę sama przez cały weekend i to nieuruchomiona to...
-Moja siostra będzie do Ciebie zaglądać i robić jakieś zakupy. Dzwoniłem do niej jak się ogarniałaś.
-Dzięki.- Uśmiechnęłaś się.- Trochę mi głupio, bo nie mam problemów na prostej drodze, ale schody są dla mnie nie do przejścia.
-Nie przejmuj się. Ona chętnie Cię pozna, jak wszyscy z mojej rodziny, ale dałem im na wstrzymanie.
-Czyli mnie nie poznają, bo wszystko wróci do normy po tym porodzie.-Zaśmiałaś się.
-Taaa. Raczej nie.-Powiedział idąc w stronę kuchni.-To co robimy coś do jedzenia? Uśmiech masz piękny, ale nim się nie najem, a strasznie kurczy mi się żołądek.
Przy wspólnym gotowaniu słuchaliście muzyki,  rozmawialiście, śmialiście się, mówiliście o swoich dziwnych przygodach z dzieciństwa,a potem zaczęliście jeść i wtedy pierwszy raz poczułaś z nim jakąś więź. Nie chciałaś,żeby wyjeżdżał z tego mieszkania,a został.
***
-To w sumie miłego konkursu w Polsce, pamiętaj masz być dobry,ale przed Tobą na podium ma być Stoch, więc pamiętaj drugie miejsce.-Zaśmiałam się.
-No okay, okay. Tym razem się zadowolę tym drugim, ale tylko dla tego, że to Polska i, że wyjątkowo mogę być za Stochem dla Ciebie.- Odpowiedział.
-Mam nadzieję, że nasze relacje będą takie same jak przyjedziesz i się nie pogorszą.
-Oczywiście, że nie, a teraz przepraszam, ale zaraz się spóźnię. Jutro od rana wpadnie do Ciebie Gloria. Cześć!-Powiedział łapiąc walizki.
 ____________________________________________________________
No hej! Trochę nad tym posiedziałam, przepraszam, że tak długo bez rozdziału, ale do końca kwietnia jestem zawalona! Serio! Więc moja aktywność na blogerze będzie taka jaka jest teraz -sporadyczna, rozdziały będą pojawiać się rzadko i będą krótkie, ale potem w maju postaram się ruszyć na całego i wynagrodzić Wam te męki.
Rozdział w miarę mi się podoba, ale to wy oceniajcie.!  Co sądzicie! Piszcie, bo komentarze na prawdę motywują i czytam każdy! Bo to właśnie one zmotywowały mnie, żeby coś wstawić.!
Jakby jeszcze któraś nie miała mnie dość to jestem TUTAJ rozdziały pojawiają się też nie za często, ale póki co częściej niż tu (pewnie potrwa to do końca marca potem nie będę miała czasu nawet się wysikać )Więc liczę na Wasze opinie, komentarze, co pasuję, co zmienić, uwagi. Wszystko przyjmę na moją marną imitację cycków ^^

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 12

Joł joł! Przed przeczytaniem rozdziału zapraszam na mój nowy blog! Również skoczkowy.
                                                            TUUUUUUUUUUUUUTAJ!!!!!!!!!!!!!!
                                                           _______________________________________
-Dałaś czadu.
-Przestań. To przez niego. Przecież ja bym w życiu tego z własnej nieprzymuszonej woli nie zrobiła.
-Czasem mam inne wrażenie.-Poprawił się na łóżku Tom.
-O co Ci chodzi?
-Czasami wydaje mi się, że się zakochałaś. Tak jak wtedy i tym razem to nie jest też chłopak dla Ciebie Aleks.-Powiedział Norweg przez Skypa.
-Ale pleciesz 3 po 3. Wiesz jak jest. Mam go dość. Po prostu w chwili obecnej jestem bez wyjścia. Muszę tu przeczekać.
-Wiesz jak mawiają. Dla chcącego nic trudnego gdybyś tylko chciała to znalazłabyś wyjście.
-Ale ja chcę! Czasem myślę, że po prostu się spakuje, że powiem tej całej Michaeli, że do Siebie nie pasujemy i życie to zweryfikowało,albo tak po prostu znajdę nowego trenera i wrócę do Norwegii tylko potem przychodzi myśl po co? Przecież w Norwegii nikogo nie mam.
-No za to tutaj masz tabuny ludzi!
-Może i nie. Tylko czasem myślę, że tak jest lepiej. Może właśnie tutaj spotkam kogoś....
-Jesteś jeszcze młoda. Pakuj dupsko w samolot i wracaj do Norwegii.
-Tom,ale ja nigdy nikogo nie miałam nie wiesz jak to jest. Ty masz Sarah...
-Nie mam. Jestem sam.-Znowu poprawił tą poduszkę.
-Jak to?
-Od Kuusamo. W Norwegii masz mnie.
-Tu nie chodzi o taką osobę jak ty... Ja bym chciała.
-Wiem co byś chciała,ale możesz poczekać na tą osobę w Norwegii obok mnie. Nie męcz się z tym dupkiem.
-Nie jest taki zły jak go malują.
-Co się z Tobą dzieję, że go bronisz?-Blondyn podniósł głos.
-Nic tylko....
-A wiesz co. Siedź sobie w tej Austrii z nim tylko nie miej do mnie pretensji jak z tego będzie jedna, wielka drama!- Powiedział rozłączając się, a ty wiedziałaś,że ma rację i powinno Cię tu już nie być.
*****
Nie mógł skupić się na niczym. Był rozzłoszczony odkąd zakończył rozmowę z blondynką. Postanowił przejść się na spacer,ale cóż to dało. Wyżywał się nad śniegiem, który był pod jego nogami, kopał w latarnie,albo pojemniki z piaskiem,ale nie przechodziła mu złość, ani na Siebie, ani na blondynkę. Ostro ją potraktował, ale chciał, żeby przyleciała już do Norwegii, bo powinna być zawsze koło niego,a nie u boku jakiegoś Schlierenzauera. Chciał,żeby była przy nim, a nie przy tamtym. Był wściekły na Siebie, bo tak po prostu nie wiedział jak to powiedzieć. Bał się tak cholernie o jej psychikę i o swoją dupę, a nie wiedział co było lepszym rozwiązaniem. Powiedzieć czy może nadal milczeć.
*****
-Przestań o wszystko się czepiasz!-Mruknęłam nie mogąc już słuchać wywodów pana S.
-Bo skoro tu siedzisz to mogłabyś chociaż wynieść śmieci!
-Schlierenzauer! Jak mam wynieść śmieci skoro chodzę o kulach! Sprzątam, prasuje, gotuje możesz ty wynieść śmieci! Nie jesteś pieprzonym księciem!
-A ty cholerną księżniczką! Lubisz jak ktoś tak do Ciebie mówi co?
-Mój pamiętnik...Jak ty?
-Powiedzmy,że jestem w jego szczęśliwym posiadaniu!
-Ty bydlaku!-Ledwo wyszeptałaś,a oczy zaszły Ci łzami.
-Nie wiedziałem, że jako nastolatka byłaś taka uczuciowa Wilk!-Zdążył jeszcze krzyknąć, a ty zamknęłaś się w łazience i opadłaś na zimne kafelki. -Tyle rozpaczać nad takimi bzdetami.
Nie mogłaś uwierzyć, że to się właśnie dzieję, a Schlierenzauer zna Twoje największe tajemnice i może Cię zniszczyć.
*****
-Dobra jest już 3 nad ranem nie sądzisz,że siedzisz tam wystarczająco długo i powinnaś leżeć koło mnie w łóżku!-Krzyczał przez drzwi.-Daj mi jakiś znak, że żyjesz martwię się! Dobra sama tego chciałaś! Wchodzę. -Powiedział i oddalił się od drzwi, by wrócić zapewne z jakimś nożem czy śrubokrętem.
Ty tylko siedziałaś w kącie koło kosza na brudne rzeczy i cicho popłakiwałaś. Nie mogłaś znieść, że ktoś naruszył Twoją przestrzeń osobistą czytając ten pamiętnik, a już tym bardziej,że był to on.
-Chodź już do łóżka.-Mruknął kucając przy Tobie.- Oboje jesteśmy zmęczeni!
-Jesteś nienormalny! Czegoś takiego się nie czyta!- Zaczęłaś okładać pięściami jego klatkę piersiową.
Poczekał, aż się uspokoiłaś i zaniósł do sypialni. Ty nie odezwałaś się, ani słowem. Miałaś wszystkiego dość.
                                                 ______________________________________
Badabum badabam! Co sądzicie! Piszcie co Wam się podoba, co nie itd. Chciałabym wiedzieć, że jest ktoś kto to czyta i co mu się podoba,a  co niekoniecznie.  Wiem, że rozdział nie najwyższych lotów, ale chcę po prostu dokończyć tego bloga. Jak najszybciej.
 JESZCZE RAZ ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO SKOCZKOWEGO BLOGA Z WELLINGĄ W ROLI GŁÓWNEJ!

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 11

-Nie sądzisz, że 2 półki to jednak za mało na wszystkie moje rzeczy?
-Byłoby akurat gdybyś nie brała tylu tobołów funkął.
- Tak, tak to zrobisz mi miejsce?-Pytałaś ledwo uspokajając skołatane po locie serce.
-Yhym.  Znajdę jeszcze jakąś wolną szufladę. -Mruknął jedząc jabłko i stojąc opierając się o coś.
W przypływie bezradności i załamania rozumowaniem skoczka walnęłaś się w twarz ręką. 
-Obawiam się,  że to za mało. 
-Czego ty oczekujesz? Garderoby i 2 pomocniczek do wybierania strojów dla Ciebie?
-Wystarczyłaby komoda z IKEI.-Mruknęłaś.
-Zapomnij. Radź sobie sama, więcej nie dostaniesz, a nowej komody nie kupimy,  bo nie ma miejsca. To tylko kawalerka i tak wszystko już jest upchane. 
-Pożałujesz tych słów, Schlierenzauer. Przyrzekam Ci to. Pożałujesz. 
Gdy skoczek wyszedł do sklepu, a ty zostałaś w mieszkaniu postanowiłaś wcielić swój plan w życie. Po 15 minutach wszystko było gotowe, a ty dumna jak królowa leżałaś na kanapie i oczekiwałaś powrotu skoczka.  Kilka miny później to nastąpiło. 
-Co to kurwa ma być! Co tu się stało Aleeeeks!  Wytłumacz mi, dlaczego w tym pieprzonym domu, żeby dostać się z punktu A do punktu B trzeba pokonać slalom gigant!- Zaczął się drzeć  czerwony Schlierenzauer . Takiego to go jeszcze nie widziałaś.   
Domyślałaś się, ze wytrąci  go to z równowagi, ale nie aż tak.
Postanowiłaś zareagować niczym oaza spokoju:
- Nie chciałeś znaleźć miejsca moim rzeczom w szafie, to rzeczy same znalazły miejsce w mieszkaniu. Myśl logicznie.
-To nie znaczy, że mają leżeć porozrzucane po całym mieszkaniu.
-Znajdź im lepsze miejsce.
-Błagam jutro pojedziemy po jakąś szafę, ale złóż to w jedno miejsce. Moja mama może tu wpaść wieczorem, to nie może tak leżeć, zresztą chłopacy zapowiedzieli się na piwo. -Usiadł załamany na jedynym wolnym stołku przy blacie.
-E....Po co się fatygować? Zapomnijmy o tym co mówiłam o komodzie. Zdecydowanie preferuje ten system. - Machnęłaś ręką i obserwowałaś poczynania Schlierenzauera.
- To wspaniały pomysł z tymi pudlami porozstawianymi wszędzie, ale jak chcesz zrobić melinę z mieszkania! Sprzątaj to zanim przestanę być miły.
-Teraz byłeś miły?  Wow, a ja myślałam że nie poznałam jeszcze tej dobrej strony ciebie. Uważaj bo zacznę się bać.  Ty masz problem nie ja.
-Mam nadzieję, że w nocy będzie taka straszna burza! -Burknął zbierając wszystkie pudła. 
Nagle uśmiech spełzł z twojego lica,a ty zastanawiałaś się skąd on do licha wie!
                                                         ***
-Cześć Aleks!- W progu Waszego mieszkania stała grupka mężczyzn.
-Hej. -Odpowiedziałam.
Znałaś wszystkich  Krafta,Hayboecka, Dietharta  i Manuela, ale chyba najbardziej ucieszyłaś się z obecności Fettnera, którego nie widziałaś od pierwszego sezonu w konkursie.
Na początku traktowałaś go bardzo niechętnie tak jak całą Austriacką reprezentację i wszystkich mężczyzn czyli jako zło konieczne, ale Fettner zawsze miał w sobie coś co Cię do niego zbliżało. Naturalne nie wymuszone gesty, ta ludzka strona i nawet jak mu się coś nie podoba to powie o tym otwarcie. To był twój ulubiony skoczek z Austrii zanim zaczęłaś skakać w PS, choć powiedzmy sobie szczerze nigdy nie przepadałaś za Austriakami.   Manu podobał Ci się jako człowiek przed twoją wielka przemianą i chociaż zmieniło się wszystko to ty nadal lubiłaś Fettnera.  Zresztą nie oszukujmy się w twojej głowie zrodził się okrutny plan, który chciałaś zrealizować.
-Schlierenzauer jest w sklepie, po piwo i chipsy, ale zaraz przyjdzie. Jak na złość takiego Schlierenzauera nic nie chce przetrącić. Siadajcie. -Powiedziałaś z uśmiechem i Usłyszałaś kolejny dzwonek.
-Słodko, że tak mu dogryza.-Odezwał się Didl.
-Ktoś jeszcze? - Zapytałaś.
-Pewnie Morgi miał wpaść.-Odezwał się Kraft ziewając.
-Kto?-Nie mogłaś uwierzyć w to co słyszysz.
-Dziewczyno, skaczesz zawodowo i nie wiesz kto to Morgenstern?-Zaśmiał się Michael.
-   Wiem, wiem ale... Nie ważne otworze.
Podeszłaś do drzwi i otworzyłaś z uśmiechem.
-Cześć.- Powiedział blondyn.
-Hej. Wchodź. Chłopacy już są tylko Gregor zginął.- Próbowałaś być miła.
Przynajmniej dać się poznać z tej strony. Wiedziałaś o tym,że prędzej czy później powiesz mu pewnie co nieco i wyjdzie na to, że go nie lubiłaś od początku, ale dobre wrażenie zrobić warto. Chociaż na kim? Nigdy nie lubiłaś Morgensterna i to nie dlatego, że jest Austriakiem czy mówi po niemiecku. Bardziej twoja bardzo zła opinia bazowała na tym co mówił Ci o nim Kot, a ty nie mogłaś ścierpieć facetów, którzy dupczą wszystko co się rusza i zdradzają swoje kobiety. Nigdy nie miałaś poszanowania dla takich typków i w każdym bądź razie wiedziałaś ze Tomas nie będzie wyjątkiem i ze prędzej czy później tego wieczora dojdzie do jakiejś małej wymiany zdań między wami.  
Chwilę później wrócił Schlierenzauer, a ty zaprzestałaś rozmowy z chłopakami i poszłaś do sypialni, bo co jak co, ale gdybyś jeszcze chwilę została nie zniosłabyś towarzystwa blondyna i jego przechwałek. 
                                                               *******
-Idiota, dupek, nędzna żmija, pomiot szatana,pieprzony czarnoksiężnik z krainy Ozz, pogodynek od 666 boleści  . Skąd, wiedziałeś o tym, że boję się burzy?
- Jak spaliśmy w Norwegii. Ostatniej nocy jak zasypiałaś zapytałem się czego się boisz. Odpowiedziałaś mi i to prawdę. Czyli ta druga część tez była prawdziwa?-Uniósł  brwi, a ty nie miałaś  pojęcia o co chodzi, bo co chwile dobiegał Cię dźwięk grzmotów  i widok piorunów.
-Jaka druga część? -Wyrwało Ci się.
Trząsałaś się w ramionach Gregora i modliłaś się żeby w czasie burzy tylko niczego nie odwalił.
-O tym, że boisz się mężczyzn.-Wyszeptał Ci do ucha, a serce momentalnie Ci stanęło.
Cholerny gnojek... Co on jeszcze wie i jak?                  
                                                             ********                                        
Pierwszy tygodnie w Austrii był dla Ciebie katorga. To nie ty byłaś ta która męczyła i udręczała się na  Schlierenzauerze.  On robił to doskonale za was dwoje na Tobie, a Ty nie miałaś już siły psychicznej ani fizycznej żeby walczyć.  W dodatku na ostatnim treningu zerwałaś sobie mięsień 2-głowy łydki.
Co oznaczało przerwę w startach i zdanie się na pomoc Schlierenzauera.
 Gdy ten wyjechał na niemiecka cześć turnieju 4 skoczni było jeszcze okay, ale po powrocie zaczęło się najgorsze. Z racji tego, że Paul jak i Gregor naciskali byś pojawiła się na konkursie w Innsbrucku. Niechętnie, ale postanowiłaś to zrobić dla świętego spokoju, bo przecież wymienisz tylko z nim kilka zdań w trakcie konkursu, po uśmiechacie się do Siebie tak żeby media miały trochę pożywki i by bardziej uwiarygodnić bardziej ten związek.
Niestety nie przewidziałaś jednego. Gregor będzie chciał zrobić show. Jak ze wszystkim co robi.
Stałaś pod skocznia i gadałaś z Fettnerem, który już dawno oddał swój skok i czekał na drugą serię. 
Gdy Schlierenzauer skoczył i przeszedł przez kontrolę sprzętu zjawił się koło Was i z zaskoczenia przyssał się do Twoich ust. Na oczach kamer telewizyjnych i przy fleszach aparatów. Chciałaś się jak najszybciej stamtąd zmyć. Nienawidziłaś gdy ktoś wchodził do twojego prywatnego życia z butami,a tym bardziej gdy byli to dziennikarze. 
___________________________________________________________________
Nie wiem co mam powiedzieć, przepraszam to za mało. Dawno mnie tu nie było i jak już jestem to wychodzi takie coś! Przepraszam wgl nie powinnam tu tego zamieszczać, bo to dno,ale może się jakoś przełamie i teraz będą częściej rozdziały dzięki temu? Nwm. W każdym bądź razie tylko tyle mogę Wam dać i przepraszam, bo zdaję sobie sprawę,że to jest dno dna itp. 
Dziękuję za każdy komentarz! Strasznie motywujecie moi drodzy! Gdy zobaczyłam,że mam już ich tyle pod poprzednim rozdziałem postanowiłam właśnie dlatego spiąć dupsko i coś napisać! Przepraszam jeszcze raz! Następny nie wiem kiedy, ale mam nadzieję,że szybciej niż ten i że będzie lepszy niż ten.
EDIT: Jeśli ktoś ma ochotę na coś nowego co piszę to zapraszam TUTAJ jest skoczkowo!