-Porozmawiajmy, jak człowiek z człowiekiem, jak ludzie.-Powiedział, a Ty wbiłaś tylko swój wzrok w kubek.- Nie możesz się wiecznie do mnie nie odzywać. Mieszkamy razem.- Poruszyłaś tylko ramionami.
-Czy Ci się podoba czy nie będziemy musieli porozmawiać.- Znów wzruszyłaś tylko ramionami i dalej patrzyłaś w kubek.-Cholera dziewczyno. Nie możesz się tak wiecznie gniewać?
-To dopiero 3 dzień....
-To tylko głupi zeszyt...Czytając go chciałem Ci pomóc.
-Nie rozśmieszaj mnie i zejdź mi z oczu! Jedź już na te cholerne zawody i nie wracaj aż do Falun! -Mruknęłaś i o kulach powoli weszłaś do "waszej'' sypialni.
Nie wiedziałaś co zrobić, miałaś już dość tego zachowania, miałaś już dość tego sezonu, który dla Ciebie i tak był prawie skończony. Miałaś dosyć wszystkiego, a już na pewno tego kraju!
Najchętniej zadzwoniłabyś do Toma i wsiadła w pierwszy lepszy samolot do Norwegii,albo poleciała do swoich braci szukać pocieszenia. Najpewniej u Mikołaja, bo Robert od razu powiedziałby, że tak czuł, że zawsze musisz zrobić coś nie tak. Niestety te wszystkie pomysły nie były tym.
Łzy po prostu zaczęły spływać po twoich licach. Bezwładnie, domagając się pomocy. Jakiejkolwiek. Skądkolwiek, byle jakiej, byleby w ogóle była. Twój oddech przyśpieszył i zaczęłaś łkać. Nie panowałaś już nad sobą, nie chciałaś. W pewnym sensie niosło to jakiś błogostan i sprawiało, że nie miałaś wrażenia, że jesteś maszynką do zarabiania pieniędzy, robotem do skakania, a wszystkie twoje zmysły przestały działać na rzecz podłych zdarzeń i ludzi amoralnych, którzy oblegali Cię z każdej strony gdy tylko mieli jakieś zapotrzebowanie.
Nagle poczułaś, że łóżko ugniata się pod jakimś ciężarem, słyszysz głośny oddech i czyjaś ręka obejmuję Cię od tyłu. Smukłe palce szatyna wędrują po Twojej dłoni i po jakimś czasie splatają się z Twoimi smukłymi paluszkami. Wyłaś, wyłaś w jego ramionach na dworze robiło się coraz ciemniej,a wy leżeliście bez słowa. On Cię głaskał, Ty płakałaś, ale jego dotyk Ci nie przeszkadzał. Liczyło się tylko, że jest. Ktoś niespodziewany, którego posądziłabyś najprędzej o zbesztanie Cię z błotem, leży przy Tobie i wysłuchuję Twojego szlochania. Tego wszystkiego, które eksplodowało w dużej części przez niego.
***
Obudziłaś się rano, przykryta kocem, obok Ciebie leżał nadal Schlierenzauer, który Ci się przyglądał.
-Już lepiej?-Jego pytanie odciągnęło Cię z innego wszechświata.
-Tak, przepraszam za wczoraj.
-Ja też przepraszam. To moja wina. Nie powinienem dotykać tego notatnika.
-Nie uderzyłeś się w głowę tej nocy?-Zapytałaś odgarniając jego grzywkę i szukając jakiegoś krwiaka.
-Przestań!-Zaśmiał się strącając moją rękę z czoła.
-Nie chciałem, żebyś przeze mnie cierpiała. Znaczy chciałem, żebyś miała nauczkę, wiedziała,że ze mną się nie zaczyna, ale trochę przesadziłem. Chyba już dość tych kłótni i nieporozumień, co? -Zapytał się.
Byłaś tak ogłupiona tym co usłyszałaś,że tylko pokiwałaś głową na tak. On tylko uśmiechnął się do Ciebie i wstał z łóżka.
-Zrobię nam śniadanie na nowy, dobry początek.
-Umm....Okay ja pójdę wziąć prysznic.
***
Jedliście w spokoju, co jakiś czas rozprawiając na tematy bez większego znaczenia, ale chyba pierwszy raz od Waszego poznania panowała między Wami miła atmosfera.
-Ile słodzisz? -Zapytał stawiając na stoliku kubki z kawą.
-1,5 łyżeczki.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-Zapytał słodząc mi wywar.
-Śmieszny jesteś...Przecież to Austria, nie mam tu znajomych i jestem troszkę unieruchomiona.-Powiedziałam patrząc na nogę.
-Zapomniałem. Szkoda. Myślałem, że może przejdziemy się po Innsbrucku. Trochę bym Ci pokazał, poopowiadał, porozmawialibyśmy. Poszli kupić coś do jedzenia, później może byśmy coś ugotowali.
-Jeżeli pomożesz mi troszeczkę na schodach to dam sobie radę.- Odpowiedziałaś.
-Czyli wychodzimy?
-Jasne. Daj mi 30 minut na ogarnięcie i możemy iść.
***
Gdy szliście już ulicą, a Gregor opowiadał Ci gdzie co jest zapytałaś się go:
-Kiedy wyjeżdżasz do Polski?
-Jutro w nocy. Coś się stało?-Zapytał patrząc na Ciebie.
-Nie. Tak po prostu. Czysta ciekawość.- Spojrzałaś się na niego, a on tylko się uśmiechnął.
Gdy wracaliście już do domu kupiliście składniki na spaghetti i sałatkę, po czym przy lekkiej pomocy Gregora dostałaś się z powrotem do jego mieszkania.
-Schliere,bo jak będę sama przez cały weekend i to nieuruchomiona to...
-Moja siostra będzie do Ciebie zaglądać i robić jakieś zakupy. Dzwoniłem do niej jak się ogarniałaś.
-Dzięki.- Uśmiechnęłaś się.- Trochę mi głupio, bo nie mam problemów na prostej drodze, ale schody są dla mnie nie do przejścia.
-Nie przejmuj się. Ona chętnie Cię pozna, jak wszyscy z mojej rodziny, ale dałem im na wstrzymanie.
-Czyli mnie nie poznają, bo wszystko wróci do normy po tym porodzie.-Zaśmiałaś się.
-Taaa. Raczej nie.-Powiedział idąc w stronę kuchni.-To co robimy coś do jedzenia? Uśmiech masz piękny, ale nim się nie najem, a strasznie kurczy mi się żołądek.
Przy wspólnym gotowaniu słuchaliście muzyki, rozmawialiście, śmialiście się, mówiliście o swoich dziwnych przygodach z dzieciństwa,a potem zaczęliście jeść i wtedy pierwszy raz poczułaś z nim jakąś więź. Nie chciałaś,żeby wyjeżdżał z tego mieszkania,a został.
***
-To w sumie miłego konkursu w Polsce, pamiętaj masz być dobry,ale przed Tobą na podium ma być Stoch, więc pamiętaj drugie miejsce.-Zaśmiałam się.
-No okay, okay. Tym razem się zadowolę tym drugim, ale tylko dla tego, że to Polska i, że wyjątkowo mogę być za Stochem dla Ciebie.- Odpowiedział.
-Mam nadzieję, że nasze relacje będą takie same jak przyjedziesz i się nie pogorszą.
-Oczywiście, że nie, a teraz przepraszam, ale zaraz się spóźnię. Jutro od rana wpadnie do Ciebie Gloria. Cześć!-Powiedział łapiąc walizki.
____________________________________________________________
No hej! Trochę nad tym posiedziałam, przepraszam, że tak długo bez rozdziału, ale do końca kwietnia jestem zawalona! Serio! Więc moja aktywność na blogerze będzie taka jaka jest teraz -sporadyczna, rozdziały będą pojawiać się rzadko i będą krótkie, ale potem w maju postaram się ruszyć na całego i wynagrodzić Wam te męki.
Rozdział w miarę mi się podoba, ale to wy oceniajcie.! Co sądzicie! Piszcie, bo komentarze na prawdę motywują i czytam każdy! Bo to właśnie one zmotywowały mnie, żeby coś wstawić.!
Jakby jeszcze któraś nie miała mnie dość to jestem TUTAJ rozdziały pojawiają się też nie za często, ale póki co częściej niż tu (pewnie potrwa to do końca marca potem nie będę miała czasu nawet się wysikać )Więc liczę na Wasze opinie, komentarze, co pasuję, co zmienić, uwagi. Wszystko przyjmę na moją marną imitację cycków ^^
Łzy po prostu zaczęły spływać po twoich licach. Bezwładnie, domagając się pomocy. Jakiejkolwiek. Skądkolwiek, byle jakiej, byleby w ogóle była. Twój oddech przyśpieszył i zaczęłaś łkać. Nie panowałaś już nad sobą, nie chciałaś. W pewnym sensie niosło to jakiś błogostan i sprawiało, że nie miałaś wrażenia, że jesteś maszynką do zarabiania pieniędzy, robotem do skakania, a wszystkie twoje zmysły przestały działać na rzecz podłych zdarzeń i ludzi amoralnych, którzy oblegali Cię z każdej strony gdy tylko mieli jakieś zapotrzebowanie.
Nagle poczułaś, że łóżko ugniata się pod jakimś ciężarem, słyszysz głośny oddech i czyjaś ręka obejmuję Cię od tyłu. Smukłe palce szatyna wędrują po Twojej dłoni i po jakimś czasie splatają się z Twoimi smukłymi paluszkami. Wyłaś, wyłaś w jego ramionach na dworze robiło się coraz ciemniej,a wy leżeliście bez słowa. On Cię głaskał, Ty płakałaś, ale jego dotyk Ci nie przeszkadzał. Liczyło się tylko, że jest. Ktoś niespodziewany, którego posądziłabyś najprędzej o zbesztanie Cię z błotem, leży przy Tobie i wysłuchuję Twojego szlochania. Tego wszystkiego, które eksplodowało w dużej części przez niego.
***
Obudziłaś się rano, przykryta kocem, obok Ciebie leżał nadal Schlierenzauer, który Ci się przyglądał.
-Już lepiej?-Jego pytanie odciągnęło Cię z innego wszechświata.
-Tak, przepraszam za wczoraj.
-Ja też przepraszam. To moja wina. Nie powinienem dotykać tego notatnika.
-Nie uderzyłeś się w głowę tej nocy?-Zapytałaś odgarniając jego grzywkę i szukając jakiegoś krwiaka.
-Przestań!-Zaśmiał się strącając moją rękę z czoła.
-Nie chciałem, żebyś przeze mnie cierpiała. Znaczy chciałem, żebyś miała nauczkę, wiedziała,że ze mną się nie zaczyna, ale trochę przesadziłem. Chyba już dość tych kłótni i nieporozumień, co? -Zapytał się.
Byłaś tak ogłupiona tym co usłyszałaś,że tylko pokiwałaś głową na tak. On tylko uśmiechnął się do Ciebie i wstał z łóżka.
-Zrobię nam śniadanie na nowy, dobry początek.
-Umm....Okay ja pójdę wziąć prysznic.
***
Jedliście w spokoju, co jakiś czas rozprawiając na tematy bez większego znaczenia, ale chyba pierwszy raz od Waszego poznania panowała między Wami miła atmosfera.
-Ile słodzisz? -Zapytał stawiając na stoliku kubki z kawą.
-1,5 łyżeczki.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-Zapytał słodząc mi wywar.
-Śmieszny jesteś...Przecież to Austria, nie mam tu znajomych i jestem troszkę unieruchomiona.-Powiedziałam patrząc na nogę.
-Zapomniałem. Szkoda. Myślałem, że może przejdziemy się po Innsbrucku. Trochę bym Ci pokazał, poopowiadał, porozmawialibyśmy. Poszli kupić coś do jedzenia, później może byśmy coś ugotowali.
-Jeżeli pomożesz mi troszeczkę na schodach to dam sobie radę.- Odpowiedziałaś.
-Czyli wychodzimy?
-Jasne. Daj mi 30 minut na ogarnięcie i możemy iść.
***
Gdy szliście już ulicą, a Gregor opowiadał Ci gdzie co jest zapytałaś się go:
-Kiedy wyjeżdżasz do Polski?
-Jutro w nocy. Coś się stało?-Zapytał patrząc na Ciebie.
-Nie. Tak po prostu. Czysta ciekawość.- Spojrzałaś się na niego, a on tylko się uśmiechnął.
Gdy wracaliście już do domu kupiliście składniki na spaghetti i sałatkę, po czym przy lekkiej pomocy Gregora dostałaś się z powrotem do jego mieszkania.
-Schliere,bo jak będę sama przez cały weekend i to nieuruchomiona to...
-Moja siostra będzie do Ciebie zaglądać i robić jakieś zakupy. Dzwoniłem do niej jak się ogarniałaś.
-Dzięki.- Uśmiechnęłaś się.- Trochę mi głupio, bo nie mam problemów na prostej drodze, ale schody są dla mnie nie do przejścia.
-Nie przejmuj się. Ona chętnie Cię pozna, jak wszyscy z mojej rodziny, ale dałem im na wstrzymanie.
-Czyli mnie nie poznają, bo wszystko wróci do normy po tym porodzie.-Zaśmiałaś się.
-Taaa. Raczej nie.-Powiedział idąc w stronę kuchni.-To co robimy coś do jedzenia? Uśmiech masz piękny, ale nim się nie najem, a strasznie kurczy mi się żołądek.
Przy wspólnym gotowaniu słuchaliście muzyki, rozmawialiście, śmialiście się, mówiliście o swoich dziwnych przygodach z dzieciństwa,a potem zaczęliście jeść i wtedy pierwszy raz poczułaś z nim jakąś więź. Nie chciałaś,żeby wyjeżdżał z tego mieszkania,a został.
***
-To w sumie miłego konkursu w Polsce, pamiętaj masz być dobry,ale przed Tobą na podium ma być Stoch, więc pamiętaj drugie miejsce.-Zaśmiałam się.
-No okay, okay. Tym razem się zadowolę tym drugim, ale tylko dla tego, że to Polska i, że wyjątkowo mogę być za Stochem dla Ciebie.- Odpowiedział.
-Mam nadzieję, że nasze relacje będą takie same jak przyjedziesz i się nie pogorszą.
-Oczywiście, że nie, a teraz przepraszam, ale zaraz się spóźnię. Jutro od rana wpadnie do Ciebie Gloria. Cześć!-Powiedział łapiąc walizki.
____________________________________________________________
No hej! Trochę nad tym posiedziałam, przepraszam, że tak długo bez rozdziału, ale do końca kwietnia jestem zawalona! Serio! Więc moja aktywność na blogerze będzie taka jaka jest teraz -sporadyczna, rozdziały będą pojawiać się rzadko i będą krótkie, ale potem w maju postaram się ruszyć na całego i wynagrodzić Wam te męki.
Rozdział w miarę mi się podoba, ale to wy oceniajcie.! Co sądzicie! Piszcie, bo komentarze na prawdę motywują i czytam każdy! Bo to właśnie one zmotywowały mnie, żeby coś wstawić.!
Jakby jeszcze któraś nie miała mnie dość to jestem TUTAJ rozdziały pojawiają się też nie za często, ale póki co częściej niż tu (pewnie potrwa to do końca marca potem nie będę miała czasu nawet się wysikać )Więc liczę na Wasze opinie, komentarze, co pasuję, co zmienić, uwagi. Wszystko przyjmę na moją marną imitację cycków ^^