-To kiedy ostatnio płakałaś?-Pyta Cię Emma i choć leżysz na kozetce w gabinecie doktora, który użyczył wam go na twoją sesje z psychologiem, wiesz że zagryza teraz usta i stara się Ciebie rozgryźć.
Wiesz, że jest to jej praca, ale nie chcesz, żeby zagłębiała się w twoje życie. Nie chcesz,żeby ktoś dotarł tak daleko jakby chciał. Chcesz, żeby znali mocną stronę Aleks. Chcesz, żeby nikt nie wiedział o twoich słabostkach, lękach i rzeczach, które przyprawiają Cię o ból serca.
Wyobraziłaś siebie w krótkich spodenkach i topie, brodzącą nogi na jakiejś lazurowej plaży z białym piaskiem. To dało Ci jakiś wewnętrzny spokój i sprawiło, że przez parę zdań nie kontrolowałaś tego co mówisz:
-Nie wiem. W nocy na dachu mojego domu w Norwegii.
-Dlaczego?- Otworzyłaś oczy.
Nie spodziewałaś się tak banalnego pytania, na które jest Ci najtrudniej odpowiedzieć.
-Nie wiem...Chyba przez adrenalinę, emocje.- Miotałaś się, choć dobrze wiedziałaś.
-Gdzie zazwyczaj płaczesz?
- Na tym przeklętym dachu.
- Jesteś wtedy sama?
-Tak.
- Płacz Ci pomaga?
- Nie. Nic nie daję. Dlatego ostatnim razem płakałam dwa lata temu, ale nie chcę o tym mówić. Nikogo nie wskrzeszę, nikomu tym nie pomogę, sobie też jakoś szczególnie.- Nagle odpłynął ten obraz Ciebie na plaży. Moczącej swoje stopy i wiedziałaś, że czas skończyć tą sesję zanim powiesz coś idiotycznego.- Emma to głupi pomysł. Skończmy już na dziś.
-Dobrze.- Pokiwała głową.- Wiesz,że możemy się zaprzyjaźnić? Nie mówię już teraz jako psycholog, ale czasem możesz ze mną pogadać jak dziewczyna z dziewczyną.- Powiedziała.
-Dzięki. Przemyśle.- Wymusiłaś uśmiech i wróciłyśmy już do naszego pokoju.
-Jak czujesz się przed zawodami?
-Tak jak przed każdymi innymi.- Odparłaś krótko.
Czułaś się źle, każdy liczył już ile trwa twoja seria zwycięstw, a ty z konkursu na konkurs czułaś się z tym coraz gorzej.
Spakowałaś swoje rzeczy, kilka napoi izotonicznych i ruszyłaś pod pokój Paula. Tam czekali już na Ciebie wszyscy. Emma mogła zostać z racji tego, że nie będzie potrzebna na stoku, a Kruczek chciał żeby przeprowadziła trening mentalny z jego zawodnikami.
Po pierwszej serii prowadziłaś. Każdy zdołał przyczepić Ci już to zwycięstwo na konto, miałaś 13 punktów przewagi nad drugą Hendrickson, którą Hilde przyszedł dopingować. Chciałaś zwyciężyć, ale męczyło Cię to zamieszanie wokół Ciebie. Chciałaś wygrywać, kochałaś skoki, ale czegoś Ci brakowało.
W drugiej serii również zdeklasowałaś rywalki, gdy przy twoim nazwisku pojawił się numer jeden przez chwilę na twojej twarzy pojawił się autentyczny uśmiech, lecz przy dekoracji gdy każdy trąbił na lewo i prawo o tym, że to na pewno ty zgarniesz kryształową kulę, że to ty zdeklasujesz przeciwniczki i zgarniesz w tym sezonie wszystko co chcesz.
Razem z kwiatami udałaś się prosto na konferencje prasową, w której udział brały też zdobywczynie drugiego i trzeciego miejsca.
Zapytana na samym początku przez dziennikarza ile jeszcze minie zanim przegrasz i czy w końcu dasz się innym nacieszyć podium i kryształową kulą poczułaś się znowu jak maszyna do oddawania skoków, myślałaś że tylko tak ludzie potrafią Cię widzieć.
-Mam dopiero 20 lat. To jest pierwszy konkurs w tym sezonie. Wszystko może się stać. Może przytrafić mi się kontuzja, Sarah dochodzi do Siebie po kontuzji, mi może trafić się słaba dyspozycja. Nie przypisujmy mi jeszcze tego czego nie osiągnęłam.- Powiedziałaś i trochę Ci ulżyło, ale tylko trochę.
Cóż mogło znaczyć te kilka zdań, w którym powiedziałaś co myślisz, gdy najgorszy żal tłumiłaś wtedy w sobie?
Cała konferencja trwała 2 godziny. Byłaś trochę pod ostrzałem. Dziewczyny i ty byłyście zmęczone, a oni trzymali Was jak w klatce. Finalnie wreszcie wyswobodzili, a Wy mogłyście udać się do waszych hoteli.
Wchodząc do pokoju z bukietem kwiatów i innymi tobołami ujrzałaś Emmę rozmawiającą z Austriakami. Przez chwilę dopadło Cię wrażenie,że nie mają własnych pokoi. Wszystkie rozmowy między nimi nagle znalazły się w stanie zawieszenia, spojrzeli na Ciebie i zaczęli gratulować po angielsku. Podziękowałaś im. Włożyłaś kwiatki do jakiejś szklanki z wodą i poszłaś do łazienki. Gorące strumienie wody spod prysznica dawały Ci chwilowe zapomnienie. Już nie walczyłaś z samą sobą, ze swoimi demonami, ze swoim strachem i niedomówieniami.
Wychodząc przetarłaś wierzchem dłoni pojedynczą łzę na twoim prawym zaróżowionym od gorącej wody policzku.
Tak płakałaś. Nawet nie wiedząc czemu. Po prostu poczułaś taką narastającą w tobie potrzebę. Okłamałaś Emmę. Płaczesz co parę dni gdy tylko jesteś sama. Dwa lata temu to nie był płacz, a agonia, o której nie chcesz mówić. Zakamuflowałaś wspomnienia w swoim sercu i przyrzekłaś sobie, że nikomu nigdy o tym nie powiesz.
Wychodząc z łazienki i szurając bosymi stopami zauważasz Schlierenzauera leżącego na łóżku i przeglądającego coś na laptopie Emmy.
- Trochę tu z tobą posiedzę.- Spojrzał na Ciebie, a ty stałaś w samym ręczniku.
Chłopak gdy zdał sobie z tego sprawę zaczął Ci się bardziej przyglądać.
- Dlaczego?- Wypowiedziałaś szybko zanim zdążyła przemknąć Ci przez głowę myśl, że wcale nie powinno Cię to obchodzić. Chcę tu sobie lewitować to będzie.
- Emma i Kofler poszli do mojego i jego pokoju i zabronili pojawiać się przed piątą rano.
Emma i Kofler? Nigdy nie wspominała Ci o tym, że łączy ją jakakolwiek zażyłość ze skoczkiem. Wręcz wydawało Ci się, że więcej mówiła o Heyboecku niż o nim.
-Aaaa..Ok.- Westchnęłaś i szybko złapałaś jakąś bieliznę i pidżamę po czym znowu zniknęłaś w małej, brązowej łazience.
Wkrótce wyszłaś z łazienki już przebrana w swoje krótkie pidżamy i wtedy żałowałaś, że nie wzięłaś dłuższych. Austriak znów zaczął lustrować Cię wzrokiem,a pierwszą rzeczą jaką zrobiłaś to rzuciłaś się na łóżko i przykryłaś pod samą szyje. Po czym uśmiechnęłaś się lekko do niego i chwyciłaś swojego tableta.
Leżałabyś tak pewnie jeszcze długi czas, nie mając żadnego kontaktu z Gregorem lecz drzwi do pokoju otworzyły się z impetem. Paul wpadł jak poparzony i powiedział:
-Musimy porozmawiać.-Spojrzał na Ciebie, a potem jego wzrok powędrował na skoczka...-Schlierenz...A co ty tu robisz? Gdzie jest Emma?
-W moim pokoju z Kofim.
-Boże jak Heinz dowie się, że ja w tym waszym spisku maczałem palce to...Zresztą nie ważne. Aleks musimy pogadać chodź do mojego pokoju.
-Czy to konieczne?- Zapytałaś, bo wiedziałaś, że chodzenie w krótkich szortach opinających i ledwo zasłaniający twój tyłek oraz cropp topie nie jest najlepszym pomysłem.
-Chcesz, żeby Gregor to słyszał?
-Z dwojga złego wolę to niż świecenie tyłkiem przed połową hotelu.-Odpowiedziałaś po Angielsku.
-Wiesz,że jestem Austriakiem.
-Tak zaakceptowałam to z jakieś dwa lata temu, chociaż nie było łatwo.
-Wiem, że masz trochę chłodne stosunki co do mojego kraju, ogólnie masz je do wszystkich niemieckojęzycznych krajów.
-Nie prawda. Szwajcarzy są fajni.-Odpowiedziałaś.
-To się nazywa uprzedzenia, Paul.- Westchnął na pozór znudzony Schlieri.
-Wiem, że obiecałem Ci, że jak będę Cię trenować to będę mieszkać w tym kraju co ty. Dlatego chyba teraz to nie będzie możliwe.-Powiedział siadając Ci na łóżku.
-Co? Wytłumacz mi to. Inaczej.
Schlierenzauer nie zabierał już głosu tylko przysłuchiwał się z wyraźnym zaciekawieniem tej rozmowie.
-Moja narzeczona zobaczyła to.- Rzucił gazetą w moją stronę gdzie był artykuł o Twoim domniemanym związku z nim.
-Przecież to bzdury my się tylko przytulamy.
-Moja narzeczona jest o Ciebie cholernie zazdrosna i uwierz nie mogę Cię już trenować,chyba, że znajdziemy Ci wymyślonego chłopaka! Przyjedziesz z nim do nas na kolacje, po miziacie się i będziecie szczęśliwi jak nigdy,a ona spuści z tonu. Wybacz, ale jest w ciąży. Te hormony...
-To jedyny sposób, żeby Cię nie stracić?
-Na chwilę obecną tak. - Lustrował Cię wzrokiem.
- Znajdę sobie jakiegoś durnia.-Przewróciłaś oczami.-Ale tylko jedna kolacja!- Zacisnęłaś zęby.
-No oczywiście, że jedna kolacja. Przyjedziesz do Austrii, zjesz z nami i nim kolacje, pogadasz sobie jaka jesteś zakochana i szczęśliwa, a potem już wszystko wróci do normy.
-Dobra. Znajdę kogoś. To tylko jeden wieczór.-Westchnęłaś, a Paul się tylko uśmiechnął, pokazał zaciśnięty kciuk w moją stronę i wyszedł.
-Nie sądziłem, że możesz tak zaszaleć. -Zagwizdał Schlierenzauer.
-Ja też.- Mruknęłaś wtulając się w poduszkę.
-Wiesz przypominasz mi trochę siebie. Sprzed kilku lat.
-Słucham?
-Też byłem taki krnąbrny, oczekiwałem tylko zwycięstw...-Zaczął mówić, a ty mu przerwałaś.
- Nie wiesz jaka jestem. To że zwyciężam nie znaczy, że oczekuje zwycięstw, to że wiem, że jestem dobra nie znaczy, że jestem krnąbrna. Nic o mnie nie wiesz, Schlierenzauer.
-Uhuhuh. Zawiało grozą, ale nie martw się też kiedyś taki byłem. Próżny, zapatrzony w siebie....Nie martw się. Kiedyś dojrzejesz. Minął Ci te dziecięce cechy.
-Co?-Zapytałaś już całkiem zbita z pantałyku.- Ja wcale taka nie jestem.
-Też tak mówiłem. Nie martw się. Z biegiem lat to zobaczysz. - Uśmiechnął się.
Pierwszy raz dostrzegłaś wtedy ten uśmiech, uśmiech, który umiał topić wszystkie lodowce, który sprawiał, że wiosna budziła się do życia, ten który później sprawiał, że twoje serce widząc go przykurczało się z radości.
-Wcale taka nie jestem.- Zamruczałaś jeszcze raz do siebie, a ten się głośno roześmiał.
Że też musiał to usłyszeć.
Ten śmiech w gruncie rzeczy dodawał Ci za każdym razem odwagi. Już wtedy chciałaś mu powiedzieć tak wiele, a zarazem tak mało.
Przecież to niewiele, a zarazem tak dużo, jednak zbyt trudne...
Nie znasz go i nie widzisz powodów,żebyś miała poznawać lepiej tego pysznego pewnego siebie skoczka z przy szwabskiego landu.
-Nie musisz szukać już tego partnera na kolacje.
-Co?!-Zapytałaś zbita całkiem z pantałyku z otworzonymi ustami.
- Pójdę z tobą.
-Po co? Jaki masz w tym cel?-Dopytywałaś.
Pierwszy raz wtedy Cię zagiął tak, że nie wiedziałaś co powiedzieć.
- Ciekawi mnie jak bardzo jesteś szalona i do czego jesteś zdolna się posunąć.
-Tego to nawet ja nie wiem.- Westchnęłaś i odkręciłaś się do ściany.
Co do licha chcę od Ciebie ten chłopak? Usnęłaś z tym pustoszącym pytaniem w głowie.
_______________________________________________________________
Wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, szczęścia, poznania kogo tam chcecie :P Dla tych co prowadzą blogi mnóstwo cierpliwości, weny i pomysłów! Wora prezentów i słodyczy, miłego czasu z rodziną i czego tylko zapragniecie!
Oddaję jako prezent rozdział w Wasze ręce. Mam nadzieję, że nie jesteście nim zawiedzione i przepraszam za wszystkie błędy. Jutro jak już będę lepiej myśleć i wgl to postaram się je wychwycić. Piszcie co sądzicie, bo wasze zdanie niesamowicie się dla mnie liczy! Oczywiście możecie też zostawiać komentarze jako anonimowi czytacze :) Pozdrawiam i jeszcze raz wesołych!
Oj coś czuję że ta kolacja będzie ciekawa! Gregora najwyraźniej zaintrygowała Aleks i chyba z wzajemnością :)
OdpowiedzUsuńJa również życzę Ci wszystkiego najlepszego, dużo weny, komentarzy przy rozdziałach, zdrowia, szczęścia w życiu codziennym oraz w szkole oraz spełnienia marzeń od tych najmniejszych aż po te wielkie, najbardziej skryte! No i Ty też żebyś poznała kogo tam chcesz :D
Ps. Wiem że to głupie ale jak słyszę te kąśliwe docinki o języku niemieckim i tym kraju to od razu przypomina mi się mój tata.. normalnie wykapany on! xD
Pozdrawiam <3
Tak oby tylko ich intrygowanie się sobą nie przerodziło się w coś niebezpiecznego :P (chyba wiesz o co mi chodzi.) Dziękuję bardzo za życzonka! I miło by było gdybym naprawdę mogła spotkać tego kogo chcę :)
UsuńNie martw się! Moja Aleks ma takie same uprzedzenia jak ja co do języka niemieckiego i jest odludkiem. Generalnie pod pewnymi względami bardzo się różnimy, ale nie będę ukrywać, że to opowiadanie jest trochę oparte na tym jak ludzie walczą z depresją i, że dopada ludzi małych i wielkich.
Oj coś czuję ,że ta kolacja z Gregorem będzie baaardzo ciekawa. Ciekawe co z tego wyniknie z tego.
OdpowiedzUsuńA to z tym niemieckim to jakbym siebie widziała.
Pozdrawiam i czekam na kolejny. ^^
Hahhahahahahah! Czyli nie tylko ja mam takie docinki co do niemców i przyszwabskich landów? Oh...God Gdzieś ty uchowała się całe moje życie?! :P
Usuńohohohohohoho, robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńkurde, ja już chcę tą kolację! pisz szybciutko nowy rozdział, bo umrę z niecierpliwości :)
czekam na nexta :)
pozdrawiam :*
weny!
Next będzie w niedługim czasie! Również życzę weny! Pozdrawiam
UsuńPrzepraszam, że z opóźnieniem, ale ostatnio nie miałam dostępu do Internetu -.-
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić naprawdę ciekawie, coś czuję, że na tej kolacji będzie się działo ^^ Emma i Kofi, hmm... Czyżbyś coś szykowała? ;)
Buziaki :**
Oj tam. Już chyba Ci mówiłam,że nie ważne, że z opóźnieniem, aże wgl jesteś.
UsuńJeśli chodzi o wątek Emmy. Szykuję niezłe BUM w dalszych rozdziałach.
Haha ach te kobiety w ciąży xD Podoba mi się propozycja Gregora, i chce juz tą kolacje ! Eeech wiem co to znaczy chwilowa depresja i zdaje sobie sprawę co ona przeżywa. Czekam na kolejny. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńKobiety w ciąży to kobiety w ciąży...Ich nie da się zmienić.
UsuńWiesz w dalszym ciągu opowiadanie wyjdzie czy jest to tylko chwilowa depresja czy coś męczy bohaterkę od dłuższego czasu.
Cieszę się, że wyczekujesz kolejnego rozdziału! Pozdrawiam!
Ohoho. :D
OdpowiedzUsuńKolacja, Gregor- no czemu ja czuję, że tam stanie się coś przełomowego? :D
I... Emma oraz Kofi- też tutaj coś przeczuwam. Sama nie wiem co, ale również jestem zwolenniczką teorii, która głosi, iż coś się prawdopodobnie szykuje. :)
Czekam na następny! :D
Hahahahaha! Uchylę Ci rąbka tajemnicy i tak wątek Emmy będzie ciekawym wątkiem Dość wybuchowym i przełomowym. Cieszę się,że czekasz!
UsuńJest już prawie pierwsza w nocy, więc wybacz, ale nie napiszę Ci tu jakiegoś mega długiego i składnego komentarza.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, zostaję tutaj, bo Gregor w bohaterach, a do tego spodobał mi się Twój styl pisania. I hm, czekam na szaloną kolację dziewczyny ze Schlierim!
Pozdrawiam!
Cieszę się że Ci się tu podoba i, że przyciągnął Cię ten Gregor i mój styl pisania chociaż j sama za nim nie przepadam :P
UsuńCieszę się też że czekasz! Również pozdrawiam!