wtorek, 29 grudnia 2015

eh?

W dniu dzisiejszym chcę wam powiedzieć, że kończę działaność na bloggerze. Nwm na ile na rok, 3 dni czy na zawsze. Po prostu pewne sytuacje w świecie skoków mnie przerosly, zresztą nie mam weny do pisania, ani nikt mnie nie czyta. Pod ostatnim rozdziałem były 3 komentarze, wiem ze nie był najwyższych lotów nie winie was, ale jeśli coś chce robić to dobrze, a ja pisać nie umiem.... Kto wie może jutro mi się odmieni i wstanę z zapałem ze coś napisze, ale może mi się nie odmieni jak przez te całe 3 tygodnie. Wiec pomyślałam że lepiej będzie jak wam powiem, że nie wiadomo kiedy sie jakos zmotywuje kiedy bd nastepny rozdział i czy wgl bd.

piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 19

-To nie mogłaś wstąpić do Polski po drodze? Jakiegoś biletu z przesiadką kupić?  Braci odwiedzić? Przecież sezon u Was się już skończył. - Powiedział urażony Mikołaj.
-Wieeem. Przepraszam, ale muszę wyjaśnić kilka spraw w Austrii.
-Czyli? Zachowujesz się jak już byś była ta Austriaczką. Kiedyś ciągle do nas przyjeżdżałaś,  a teraz wpadasz raz na pół roku do Norwegii nie mówiąc o Polsce. Kiedy ty właściwie w niej byłaś?  Czujesz się już chyba jak rodowita Austriaczka. Zmieniłaś się.-  Robił ci wywody przez telefon. -Ten Gregor Cię zmienił.
-Oj daj spokój. Wcale tak nie jest. Przyjadę do Polski. Jeszcze pewnie w tym miesiącu. -Starałaś się go uspokoić.
Chociaż rzeczywiście po tej rozmowie zaczęłaś postrzegać, że twoje kontakty z rodziną się osłabiły. O ile z rodzicami od zawsze miałaś trochę pod górkę to z braćmi dogadywałaś się dobrze od zawsze, a teraz nie byłaś w Polsce już od dobrych 8 miesięcy.
Leżałaś na kanapie i czytałaś jakaś książkę, Gregor poszedł do łazienki i zostawił komórkę na stoliku kawowym. Nawet nie oderwałabyś głowy znad lektury gdyby nie dźwięk połączenia. Wzięłaś telefon do ręki i gdy przeczytałaś kto dzwoni postanowiłaś krzyknąć:
-Gregor! Jakaś Sandra dzwoni!
-Zostaw później dodzwonię.-Odkrzyknął z łazienki.
-A jak nie zostawię? -Zapytałaś złośliwie.
-Nie wkurzaj mnie! Zostaw.
-Dobra, dobra. Coś ty taki wrażliwy. - Powiedziałaś sama do siebie i odłożyłaś telefon na miejsce, a potem znowu zaczęłaś czytać książkę.
Chociaż wcale nie mogłaś skupić się na tekście.  Kto to do cholery Sandra? Gregor wrócił z łazienki, szybko chwycił telefon i chciał wyjść z salonu.
-Siadaj.- Wysyczałaś przez żeby.
-Robi się groźnie?- Zapytał unosząc jedna brew do góry.
Gnojkowi było do śmiechu.
-To zależy od Ciebie.-Odpowiedziałaś, a on usiadł przy Tobie na kanapie.
-Mam rozumieć, że to poważna rozmowa?
-Kto to Sandra? -Nie cackałaś się i od razu przeszłaś do rzeczy.
-Teraz koleżanka.
-Teraz? -Zapytałaś.
-Była dziewczyna. Moja pierwsza miłość.-Powiedział, a ty jęknęłaś, bo z własnego doświadczenia wiedziałaś, że pierwsza miłość jest beznadziejna. -Spotkaliśmy się gdy Ciebie nie było. Chciała porozmawiać.
-I? -Chciałaś wydusić z niego to jak najszybciej.
-Porozmawialiśmy.
-Tylko.? O czym?
- O nas, o tym jak było dawniej.
-I co? - Zapytała.
-Boisz się o swoją pozycję? -Odpowiedział pytaniem na pytanie, a ty nawet na niego nie spojrzałaś. - Wspominaliśmy, rozmawialiśmy.
-Wspominki z byłą. Cudownie.- Zironizowałaś.
-A może ty wcale nie spotkałaś się z Tomem w Norwegii? -Podniósł głos.
Wcale nie rozmawiałaś z nim już spokojnie.
-Ty mi się nie spowiadasz.  Ja tobie chyba tez nie muszę? -Prychnął
- Ty wiesz o mnie wszystko, ja o Tobie niewiele.
-Bo przez przypadek znalazłem ten....
-Tak i przez przypadek przeczytałeś cały mój zeszyt. Wiesz podejrzany ten przypadek.
-Mówi to dziewczyna, która nie mówi mi o tym że w ciemną noc spotyka się ze swoim.... Właściwie nawet nie wiem jak go nazwać w nocy na dachu i się obskakują!- Wybuchnął.
-Zaraz skąd ty o tym...
-Zatrudniłem detektywa.- Powiedział.
-Po co? Czy ty jesteś umysłowo chory? A może warto było mnie o to po prostu zapytać?
-Po co? I tak byś mi nie odpowiedziała. Masz tyle tajemnic.
-Wychodzi na to, że nie mniej niż ty sam!- Krzyknęłaś. -Ja przynajmniej próbuje rozmawiać o tej Sandrze!
-Tak próbujesz rozmawiać ze mną na tematy na które nie chce rozmawiać! Gratuluje!- Powiedział siadając z powrotem na kanapie.
-To już wiesz jak się czuje gdy chcesz wymusić żebym rozmawiała z Tobą o swojej przeszłości!
-Tylko Twoja przyszłość ciągnie się chyba do Naszej teraźniejszości.
-A Twoja Sandra z przeszłości to teraz nie pojawiła się w naszej teraźniejszości!? Mam dość.- Powiedziałaś gdy znowu zamknęłaś się w Waszej sypialni, by uciec od problemów.
Chociaż wiedziałaś, że nie wrócisz z powrotem do Norwegii. Nie przypuszczałaś, że to dopiero początek Twoich wielkich kłopotów.
_____________________________________
Mamy szybko następny rozdział, wiem że krótki, ale chcę dokończyć to opowiadanie dość szybko i będzie chyba jeszcze jeden- dwa  rozdziały i dość długi epilog chociaż wiem jak już zakończę to opowiadanie to nie wiem co dokładnie opisze w nim także jeszcze się zobaczy. Co do kłopotów bohaterki to nie martwcie się :P To dopiero ich  słaby początek. Piszcie co uważacie itd bo to bardzo motywuje :D Oczywiście jeśli Wam się coś nie podoba to też możecie pisać, bo lubię czytać krytykę i zmieniać styl pisania tego opowiadania, żeby się Wam lepiej czytało :D Więc liczę na Was:P
Zapraszam na moje pozostałe dzieła
-Byłaś Tą...- Wellinger
-I still remember the first day I met you- Hayboeck
-Wybacz, ale będę mówił Ci skarbie- Piano & Vettori 
-Noce zostały stworzone głównie po to, by mówić sobie rzeczy, których nie potrafisz wypowiedzieć- Marouf
 -Taka historia mogła wydarzyć się tylko we Włoszech- Savani & Travica
-If I could be with you tonight, I would sing you to sleep- Wellinger


sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 18


Kilka dni odpoczynku wydało Ci się dobrym pomysłem. Kilka dni odpoczynku od Schlierenzauera... Kilka albo wieczność. Sama nie wiedziałaś. Chciałaś po prostu jak najszybciej wylądować w Norwegii. 
Tak też zrobiłaś i usiadłaś znowu na tym przeklętym dachu. Patrzyłaś na dom Toma. Na zapalone światło w jego pokoju. Nie wiedziałaś czy powinnaś go informować, że jesteś tak blisko niego. Z drugiej strony było między nim, a Tobą  tyle niejasności, które kuły Cię w serce. 
Pokręciłaś telefonem trochę w ręcę, a potem wybrałaś numer. Chciałaś żeby zdecydował za Ciebie los. Jeśli odbierze to powiesz mu gdzie jesteś. Jeśli nie odbierze to nigdy nie dowie się o akurat tym pobycie w Norwegii i możliwe, że Wasze drogi całkowicie się rozejdą. Raz na zawsze. 
Tylko gdzieś w głębi duszy wiedziałaś, że Tom Hilde telefon ma zawsze przy sobie i tylko w sytuacjach, gdy jest na zawodach lub treningu nie odbiera, więc po drugim sygnale mogłaś słuchać jego głosu: 
-Halo. 
-Cześć. Jesteś szczególnie zajęty? 
-Nie. Cholera Alex. Muszę z Tobą pogadać. 
-Dlatego dzwonię. Też chcę porozmawiać.- Powiedziałaś wpatrując się w jego okno. 
-Ale.....
-Czekam na Ciebie Tom. Wiesz gdzie.- Rozłączyłaś się, a potem obserwowałaś jak światło w jego pokoju gaśnie, jak włącza światło na klatce schodowej, wychodzi z domu, idzie dróżką w stronę Twojego domu ,a potem wspina się po drabinie, której twój ojciec nie może zdjąć już 3 lata z powodu natłoku  zajęć i lenistwa. 
-Znowu muszę obawiać się, że jestem obserwowany? 
- Tęsknie za tym w Austrii, wiesz... To sobie przyleciałam, żeby pooglądać trochę sąsiadów za oknami i znowu pojechać. -Powiedziałaś beztrosko, bo nie chciałaś zacząć z nim poważnie rozmawiać. 
Nie mogłaś. Nagle naszło Cię, że nie wiesz, po co do niego zadzwoniłaś i powiedziałaś, że jesteś. Straciłaś całą chęć na głębsze rozmowy, chociaż wiedziałaś, że trzeba to wyjaśnić. 
Raz na zawsze.
- Ostatnio... Nie pożegnaliśmy się w zbyt przyjacielskich warunkach. 
-Nie. - Powiedziałaś zgodnie z prawdą i dalej wpatrywałaś się przed siebie. 
- Nie chcę żeby tak było.- Powiedział. 
- Ja też jest. 
- Życie jest pojebane.
- Mnie to mówisz... Wiem to od dawna.- Powiedziałaś nadal wpatrując się przed siebie. 
Wszystko byleby nie patrzeć na niego, bo nagle bolesne wspomnienia, które tłamsiłaś w sobie przez tyle lat ożyły i nie chciały odejść, a ty przez to nie mogłaś spojrzeć na Hilde, 
-Jak z Gregorem?- Zapytał. 
Chciał chyba zmienić temat, albo znów posłuchać jak Ci w życiu źle i niedobrze. -Pokłóciliśmy się i wyjechałam na kilka dni. - Odpowiedziałaś.- On o wszystkim wie Tom. 
-Jak to o wszystkim?- Zapytał nie wiedząc, o jakie wszystko Ci chodziło. 
-Pamiętasz jak chodziłam do tej psycholog? Szurnięta kobieta. Czasami mnie od niej odbierałeś. Pamiętasz ? 
-Tak, ale co to ma z tym wspólnego? - Zapytał, bo jeszcze bardziej nie rozumiał, o co chodzi. 
- O to, że w ramach terapii kazała mi pisać pamiętnik. Opisywać wszystko, co przeszłam i dlaczego to mnie bolało. W sumie myślałam, że to dobry sposób. Zaczęłam pisać ten dziennik i to jeszcze po angielsku, żeby rodzice mało zrozumieli w razie gdyby... 
-To jeszcze rozumiem. 
-Jak byłam z nim w Norwegii to go znalazł Bóg wie gdzie i przeczytał o wszystkim, co się wydarzyło. 
-Wszystkim? 
-Tak.  Ja nie wiem... Musiałam być jakąś idiotką, żeby posłuchać się tej walniętej baby. Wiedziałam przecież, że z niej to psycholog jak z koziej dupy trąba, albo chociaż w tym zeszycie to mogłam pisać jakimś szyfrem, albo zakopać go 3 metry pod ziemią jak już bym skończyła go pisać. Boże, jestem taką idiotką. -Powiedziałaś przecierając oczy i obejmując kolana swoimi rękoma. 
- O to się pokłóciliście?- Zdołał tylko zapytać. 
Wiedziałaś, że był zaskoczony, że ktoś z poza Waszej dwójki zna jeszcze całą historię. Nie musiałaś na niego patrzeć. Wiedziałaś. 
-Co teraz? 
-Nie wiem. 
-Chcesz tam nadal wrócić?- Zapytał, a ty na niego spojrzałaś.- Zanim odpowiesz cokolwiek, to... Ja dużo o nas myślałem. O tej sprawie ja wtedy z  tą laską...
-Tom, to już nie ważne, co się wtedy stało...
-Ważne. Ja wtedy z tą laską to, żebyś była zazdrosna. Jak ja o to,  że mieszkasz w Austrii ze Schlierenzauerem. 
-Tom... 
- Ja wiem, że po tym wszystkim to miało zostać między Nami. Mieliśmy do tego nie wracać. Zamknąć drzwi i tylko się kumplować...
Właśnie kumplować... Bo za bardzo się zżyłaś z Tomem, za dużo Was łączyło, żebyście oboje poszli w swoje strony, ale dzieliła Cię z Nim też przepaść zbyt wielka, byś mogła być z nim razem. 
-Ale ja tak wcale nie potrafię...Może byliśmy za młodzi? Na pewno byliśmy za młodzi, ale ja nie chcę zostawiać już dłużej tych drzwi zamkniętych, bo widzisz..One teraz otworzyły się już raz i ja kompletnie nie wiem, co mam z sobą zrobić.- Powiedział, a ty w końcu na niego spojrzałaś i zatonęłaś w jego uścisku. - Zostaniesz ze mną w Norwegii? 
-Gregor na mnie czeka Tom. Może to dziwne, bo z jednej strony go nienawidzę, ale z drugiej to właśnie przy nim znowu czuję się człowiekiem, potrzebna, kimś ważnym. 
-Przy mnie też byś mogła się tak poczuć.  Przy mnie się tak nie czujesz?
- Czuje dobrze wiesz, ale sprawa między nami jest bardziej skomplikowana. 
-Przecież przed chwilą sobie ją chyba wyjaśniliśmy.- Rozluźnił swój uścisk i spojrzał na Ciebie. 
-To prawda, ale oczekujesz, że teraz zostawię wszystko i wrócę do Norwegii, bo ty? Tom zrozum czuję coś do Ciebie i prawdopodobnie tak już będzie zawsze, ale do Gregora....- Zaczęłaś się tłumaczyć. 
-Ciiii.-Nagle powiedział i znów Cię przytulił.- Posłuchaj wiem, że teraz wrócisz do Austrii, ale jak nagle poczujesz, że to nie jest miejsce dla Ciebie, jak już dowiesz się, że to do niego to wcale nie jest miłość, albo jak dupek zrobi Ci krzywdę to zawsze możesz wrócić do Norwegii. Będę czekał. Najpierw, jako przyjaciel, później może ktoś więcej, mam taką nadzieję, ale pamiętaj, że zawsze masz tu, do kogo i dla kogo wrócić. - Uśmiechnął się i zgarnął kciukiem kropelki łez z Twojego lewego policzka.- Muszę już iść. Od rana mam samolot. Lecę na polskie wesele. Dasz wiarę? - Zapytał znowu uśmiechnięty. 
-Nawet chyba nie chcę wchodzić w szczegóły, Miłej zabawy. 
-Nie siedź tu długo...- Odpowiedział i pomachał Ci z dołu. 
 Lubiłaś w nim to pogodne i wesołe nastawienie do życia, było całkiem inne niż Twoje.  
On był od zawsze całkiem inny niż ty.
Może dlatego od zawsze byłaś nim zauroczona?
Ale zauroczona byłaś też Philem, był Twoim pierwszym chłopakiem, chociaż chodziłaś z nim na początku,bo wiedziałaś, że u Toma Hilde nie masz szans, a potem na prawdę traktowałaś go jak przyjaciela, tylko on myślał, że kochasz go jak on Ciebie, a potem los sobie z wszystkich zakpił. Chociaż to nie ty zapłaciłaś najwyższą cenę, a niczemu winny Phil i to przez to nie raz męczą Cię ogromne wyrzuty sumienia. Nadal do końca nie możesz zapanować nad tym co wydarzyło się w Twoim życiu kilka lat temu.
Patrzyłaś na znikającą w mroku sylwetkę Toma i zastanawiałaś się. 
Skoro Phil był twoją pierwszą miłością, Tom załóżmy tą prawdziwą, to kim do cholery jest Gregor? 
Albo skoro Gregor byłby moją prawdziwą miłością, to co z Tomem? Kim on dla mnie jest? 
 Na odpowiedź nie musiałaś czekać długo, kto jaką rolę pełni. Życie zweryfikowało to niemal natychmiast, gdy wróciłaś do Austrii. 
 ***
Dobra miałam to zacząć pisać prawie od nowa, ale prawie nikt tego nie czytał oprócz XYZa.Dzięki skarbie! Postanowiłam więc, że się przemęcze,bo może jeszcze uda mi się wydusić w końcówce z tego opowiadania co chciałam. Cóż żeby wam nie skłamać do końca zostało nam od 2 do 4 rozdziałów plus epilog więc możemy powiedzieć, że jesteśmy na mecie i planuję, żeby ukazywały się one szybciej niż zazwyczaj, ale tu jest mi potrzebna motywacja! Więc jeśli szybciej chcecie się dowiedzieć jak to się skończy, czym to się skończy i wgl to piszcie komy, a ja już będę pisać dla Was jak szalona, bo odziwo w sobotę po 23 złapało mnie takie natchnienie na to opowiadanie, że wiem, w końcu jak je w miarę sensownie zakończyć. 
Pozdrawiam moje kochane ^^ 
Jeśli macie jakieś pytanka piszcie w komentarzu chętnie odpowiem,a  i możecie upominać się o nowe rozdziały, bo wiecie gdyby złapał mnie leń XD to jak widzę, że ktoś piszę kiedy rozdział to siadam przed kompem i piszę,a inaczej to zaprzęgem by mnie mogli ciągnąć,ale i tak bym nie napisała. Z tego rozdziału jestem średnio zadowolona, ale musicie wybaczyć, o północy pisze się same farmazony.


sobota, 17 października 2015

Rozdział 17

3 miesiące później
Między Tobą,  a Gregorem jest całkiem w porządku. Może nie licząc kilkunastu dni gdy jedno chciało zabić drugie, albo spakować  jego walizki i wyrzucić przez okno, zrobiło awanturę o brak miejsca, albo nie umyte naczynia. W każdym razie dogadywaliście się w innych kwestiach. Co do Twojego samopoczucia... Czułaś się bardziej człowieczo. Częściej się uśmiechałaś, ale wewnątrz  trapiło Cię , że straciłaś cząstkę siebie. Tą która jest w Norwegii, tą której ostatnio nie powodzi się za dobrze.  Nocami gdy nie było przy Tobie Schlierenzauera wszystko nabierało innych barw. Ty znów stawałaś się zagubioną dziewczynką , zaprogramowana przez los rakietą do oddawania skoków i zarabiania. Marzyłaś  tylko, żeby wejść na ten pieprzony dach i popatrzyć na jego dom, a potem może nawet zejść do niego. Zadzwonić do jego drzwi i tak po prostu wtulić się w jego ramiona, bo Tom Hilde był dla Ciebie wszystkim. Przez pierwsze dni odczuwałaś tylko żal z powodu jego postępowania,  potem zaczynałaś rozumieć.  Może zachował się nie fair, ale ty tez nigdy nie byłaś wzorem cnót. Z rozmyślań wyrwał Cię głos Gregora siadającego na kanapę i głaszczącego Cię po przykrytym kocem ramieniu.
-Michaela urodziła chłopczyka o imieniu Luca. 
-Ciesze się. -Mruknęłaś nadal gapiąc się w widok za oknem.
-Wszystko dobrze Alex?
-Tak. To po prostu taki dzień. Ciesze się. Emma złożyła dzisiaj wypowiedzenie umowy o pracę. Rozumiesz. Tylko tu nie chodzi o jej prace dla związku czy chłopaków. Tylko dla mnie. Nie chcę być moją psycholog.
- Alex... Nigdy tak na prawdę nie chciałaś mieć z nią zajęć.  Po prostu byłaś do tego zmuszana. Teraz sytuacja zmusiła ja do zrezygnowania.
-Wiesz coś.. -Pow patrząc na niego.
- Umówiłem się z chłopakami ze bd opijać narodziny dziecka. Jeśli nie chce się spóźnić, a wiesz ze tego nie cierpię to muszę już wyjść. Pogadamy jak wrócę. Powiem Ci tylko ze chodzi o jej życie prywatne i nie martw się na zawody z chłopakami też nie bd jeździć.  Powód jest zupełnie inny. 
- Wydaje mi się dziwne, że idziecie opijać narodziny syna mojego trenera.
-Nie doszukuj się drugiego dna. Paul zawsze był jakoś związany z naszą kadra i nam pomagał. Zresztą jest nasz. W sensie austriacki. Trzeba opić jego dziecko żeby dobrze rosło.
-Nie ważne idź.-Mruknęłaś i nadal wpatrywałaś się w okno.
-Mogę?
-Dziwnie to by było gdybym Ci zarobiła.-Prychnęłam.
-Dobrze się czujesz?
-Tak. Nie martw się mną tylko idź na to piwo. Ja zadzwonię do brata.
- Jak chcesz. Pa.
-Cześć. -  Odpowiedziałaś i gdy tylko upewniałaś się ze Gregora nie ma w mieszkaniu pobiegłaś po swój laptop i telefon.
Pierwsza osoba do której zadzwoniłaś był Mikołaj. Dawno nie słyszałaś jego ciepłego głosu. Lubiłaś z nim rozmawiać bardziej niż z Robertem. Może dlatego,  że Misiek był po prostu nieświadomy całej sytuacji która miała miejsce kilka lat temu. Gdy dowiedziałaś się ze idą z Robertem i Tomem na ich kwietniowe połowy ryb, które po zakończeniu sezonu każdego z nich styla się już tradycja. Tylko kiedyś była ich 4. Czasami nawet 5 jeżeli chłopacy mieli chęć i cierpliwość cie zabrać, a potem sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Jest ich 3 przynajmniej. Chociaż ile byś dala, żeby pobyć z nimi chwile i pomarznąć, wyklinając ze wszystko jest do dupy, a łowienie ryb to najgorszy debilizm świata. 
Tak cholernie tęskniłaś za tym wszystkim. Przez chwilę kręciłaś telefonem w ręku, a potem odłożyłaś go na stolik, bo przecież zawsze byłaś za dumna żeby zadzwonić. Czasem pewne sprawy musiałaś załatwić osobiście.  To była właśnie ta sprawa.
Wieczorem gdy zrobiłaś sobie herbatę,  kolacje celowo ominęłaś, bo nie miałaś ochoty, wzięłaś prysznic i położyłaś się do łóżka, zaraz po tym zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niechętnie się podniosłaś i podeszłaś ku owemu przedmiotowi.
Otworzyłaś, a w drzwiach stanął Gregor. Z dwiema reklamówkami żarcia na wynos i nie otwartym czerwonym winem w ręku. 
- Pomyślałem, że dziś zrobimy sobie randkę na kanapie.
- Już wróciłeś?  Przecież wyszedłeś 2 godz temu. -Powiedziałaś zdziwiona, bo Gregor nie jest z tych co wracają szybko jak wychodzą na imprezę.
-Chłopacy mieli jeszcze jakieś sprawy do załatwienia. Zresztą nie chciałem zostawiać Cię długo samej.
-Niepotrzebnie. Radzę sobie świetnie.  Właśnie szłam spać. - Mruknęłaś.
-Spać pójdziemy razem i to trochę później, bo teraz coś zjemy, wypijemy i obejrzymy. - Złapał Cię za rękę gdy już chciałaś odchodzić i usadowił na kanapie. - Ostatnio mam wrażenie, że coś się w tobie zmieniło. -Powiedział idąc do kuchni po kieliszki i otwieracz.
Gdy wrócił podał Ci jedno z wielu pudełek z jedzeniem, a sam zajął się otwieraniem wina. Potem próbował wcisnąć Ci kieliszek.
-Nie chcę. Gregor nie będę piła.
-Dlaczego? -Poddał się i opadł na kanapę obok mnie biorąc drugie pudełko.- Mamy żarcia na tydzień.  Co może się przypadać, bo widzę ze ta rozmowa nie będzie należeć do najprostszych i najkrótszych.Powiesz co Ci dolega?- Pytał, a ty grzebałaś tylko jedzeniem w białym plastikowym pudełku.-Zaczniesz tez w końcu normalnie jeść, a nie grzebać w tym pudełku?
- Tęsknię Gregor. - Wypowiedziałaś przez zaciśnięte zęby. -Czuję się psychicznie dużo lepiej. Dzięki Tobie, ale nadal mam takie dni gdy chce po prostu wrócić do Norwegii. Tęsknię za rodzina, za domem, za pogoda , za... nawet za tym dupkiem Tomem. -Powiedziałaś nie kontrolując się, a potem wiedziałaś ze i tak zaraz się pokłócicie.
Bo Norwegia, a zwłaszcza Tom to temat, o który ciągle są wojny.
- Dzwoniłaś do niego jak mnie nie było?  -Zapytał odkładając pudełko obok siebie na sofę.
- Nie. Rozmawiałam tylko z Mikołajem.
-Dlaczego do cholery tak  Cię do niego ciągnie?  Masz mnie. Mówisz ze czujesz się lepiej. Wiem, że Tom może przypominać Ci o....
-Zamilcz. Miałeś nigdy nie poruszać tego tematu bez mojej zgody!
-Ale co ja zrobię, że taka jest prawda.! Tom Hilde był najlepszym przyjacielem twojej zmarłej pierwszej miłości i we wszystkim Ci go przypomina! Dlatego ciągle macie do siebie niewyjaśnione sprawy. Chcesz żeby zastąpił Ci Philipa,bo masz wyrzuty sumienia z powodu jego śmierci, ale jego już tu nie ma, nie było i nie będzie.  Wydawało mi się ze znalazłaś kogoś innego kogo kochasz, może przez to uwikłałaś się w nim romans, a potem prawie mieliście dziecko, gdy miałaś 17 lat, ale je straciłaś przez ten cholerny wypadek, a on o niczym nie wie, a ty teraz nie możesz mieć dzieci i cierpisz na de.....
-Dowiedziałeś się tego wszystkiego przypadkiem! Gdy wykradłeś mi ten notes.  Na nieszczęście napisany po angielsku żeby rodzice nie mogli go przeczytać!  Znasz wszystkie moje tajemnice przypadkiem.! A teraz za każdym razem gdy jest mowa o Norwegii ciągle mnie tym molestujesz.  Czasem myślę,  że nasz związek tez jest przypadkiem i ja w Austrii to kpina losu.-Zaczęłaś na niego krzyczeć,  a potem trzasnęłaś drzwiami od sypialni i się w niej zamknęłaś.  
-Aleks, to nie tak wiesz, że Cię kocham...
-Ludzie, którzy się kochają tak się nie zachowują. - Odpowiedziałaś przez drzwi siedząc na łóżku. 
Nie miałaś pojęcia co czułaś do Gregora, ani do Toma,ale wiedziałaś,że musisz coś zrobić. 
*****
Hej?! Powinnyście mnie zbić, albo skatować,bo tak Was zaniedbałam....
Wiem, wiem, wiem, ale nadal zależy mi na tej historii i ją dokończę chociaż wiem, że ją skopałam i, że jest do dupy. 
Masakra.... Podziwiam, że ktoś chcę jeszcze to czytać. 
Jak zwykle swoją frustracje na mnie, gimbusiarskich bohaterów i na to, że skopałam opowiadanie i nic przez tyle czasu nie dodawałam możecie wyładować w komentarzach.... Serio....Zdaję sobie sprawę, że jestem beznadziejna i to powyżej też.

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 16

Wróciłaś do hotelu z Mirjam, która była w kiepskawym humorze. Ty zresztą też. Nie mogłaś dojść do siebie po sytuacji obok skoczni.
Położyłaś się z impetem na łóżko i wtuliłaś twarz w poduszkę. Chciało Ci się płakać. Prawie jakbyś cierpiała na rozdwojenie jaźni. Z jednej strony Gregor, z którym ciągle udajesz i oszukujesz, z drugiej strony Tom, którego Ty zwodzisz, albo On Ciebie dając skomplikowane sygnały. Nagle podniosłaś się z łóżka i   zabrałaś szybko kurtkę ze swojego krzesła, po czym wyszłaś z pokoju. Nic nie komunikując dziewczynie. Szybko przemieściłaś się do Gregora, który dzielił pokój z Koflerem. Ten, gdy tylko Cię zobaczył zmył się do Mirjam.
-Coś się stało?
-Chcę z Tobą pogadać.-Mruknęłaś i przylgnęłaś szybko do jego ciała.
-Co się stało? - Zapytał i podniósł Twój podbródek, tak abyś spojrzała na niego.
-Możemy usiąść?- Zapytałaś niepewnie.
-Jasne.- Powiedział i powoli usiadł z Tobą na łóżku.
Popatrzyłaś tylko w jego oczy i jeszcze mocniej przytuliłaś.
-To wszystko jest takie chore. - Powiedziałaś jakby sama do Siebie. -Nie powinieneś znać niektórych moich tajemnic, nie powinieneś pojawiać się w moim życiu, nie powinieneś stawać się kimś ważnym.
-A stałem się?
-Sama nie wiem, ale Gregor. Mieszkamy ze sobą do cholery.- Mruknęłaś i zaśmiałaś się sama z Siebie. -Niektóre rzeczy mnie przerażają.
-Co Cię przeraża? -Zapytał.
-Doskonale wiesz, co. Znasz wszystkie moje myśli.
-Może tak po prostu miało być. Może Bóg stworzył mnie, dlatego takim ciekawskim, żebym wykradł Ci ten notatnik i go przeczytał?
-Wiesz...Nigdy nie wierzyłam, że to się stanie, ale niektóre tajemnice będą nas łączyć już do śmierci. Chyba, że się wygadasz, ale ja wtedy powiem, że przez sen wychrapujesz ode do radości.- Wasza rozmowa przybrała trochę żartobliwy ton.
-Nie żartuj.- Wziął Cię za rękę i zmusił ,żebyś usiadła na jego kolanach.- Co jest? Alex. Możesz nabierać kogo chcesz, ale nie mnie.
- Z tyłu głowy mam taką myśl, że stałeś się dla mnie najważniejszą osobą w życiu i to ty wiesz o mnie wszystko, a przecież nigdy tak nie miało być.
- Może właśnie to jest złośliwość losu.- Zaczął gładzić Cię po włosach.
-Nie radzę sobie z tym wszystkim Gregor i tylko ty możesz mi pomóc. Pogubiłam się. -Powiedziałaś, a on lekko się przestraszył.
-Co mogę zrobić?- Zapytał i wziął Cię za rękę.
- Po prostu. Bądź przy mnie i spraw, żebym znowu poczuła się bardziej człowiecza.-Powiedziałaś ocierając się głową o jego szyję.
Po niedługim czasie Austriak uniósł lekko twoją twarz i zaczął muskać Twoje usta.
Z sekundy na sekundę coraz bardziej sytuacja wymykała się z pod kontroli, ale tego właśnie teraz potrzebowałaś. Miłości i akceptacji.
-Gregor...- Powiedziałaś zaplatając jego dłoń z Twoją, leżąc naga razem z nim w jego hotelowym łóżku, przykryta jego pościelą.
-Słucham?- Odpowiedział bawiąc się wolną ręką Twoimi włosami.
-Ja Cię chyba na prawdę kocham.- Powiedziałaś i spojrzałaś mu w oczy.
-Ja kocham Cię nie chyba tylko na pewno.- Uśmiechnął się i pocałował w czoło.
- Przepraszam za moje wąt......
-Za nic nie przepraszaj, po prostu bądź? Poradzimy sobie ze wszystkim. Tylko nie wyprowadzaj się po sezonie do Norwegii ani Polski i nie zmieniaj trenera.
-Jasne. Wszystko zostaje tak jak miało być udawane. Tylko zakończenie będzie raczej trochę inne.
-Z pewnością. -Mruknął mi nad uchem.
-Chyba na noc muszę wrócić do Siebie.
-Czuję, że Mirjam i Andreas nie chcą żebyśmy im przeszkadzali.
-Pokłócili się o ..
-Kłócą się o to ze 3 razy w roku, a potem namiętnie godzą. Całe noce. Noce, bo na pewno to nie będzie jedna noc w ich wykonaniu.- Poruszył brwiami.
-Zboczeniec. -Mruknęłaś.
-Twój, a teraz się nie martw i nie przeżywaj. Wszystko jakoś będzie, bo będziemy razem. Zawsze.
-Mam uprzedzenia do słów zawsze i nigdy.
-Wiem, dlatego musisz jakoś Cię tego oduczyć, bo przecież będziemy zawsze?
-Schlierenzauer jak Boga kocham. Nigdy nie pomyślałam, że jesteś takim romantykiem.
-Nie znasz wszystkich moich możliwości. -Zaśmiał się i Cię pocałował.
-Jak nas Hans dorwie to nam nogi z dupy powyrywa.- Powiedziałaś.
-Eeee...... Jakoś mnie to teraz nie obchodzi. Po prostu leżmy.- Powiedział i objął Cię w pasie.
****
Śniadanie.
-Jakoś tak głośno dzisiaj w nocy było, prawa Michi?- Zapytał Fettner Heyboecka.
-Troszeczkę.
-Człowiek nie mógł się nawet na niczym skupić u siebie. Poszedł do chłopaków na drugi koniec hotelu i to samo. Cóż za zbieg okoliczności.-Mówił Fettner.- Następnym razem powiedz Alex, że chcesz się z Gregorem bzyknąć, a nie rozmawiać, bo bałem się, że będzie jakaś zadyma, a tu proszę. Chyba, że przyjmowałaś jakieś przeprosiny.
-Zamknij się. Proszę.- Powiedziałam w jego stronę.
-Ja po prostu cieszę się, że się nie rozstaliście, bo miałem jakieś takie dziwne przypuszczenia, a teraz, kto wie? Może nasza skoczna rodzinka się powiększy niebawem.- Zaczął się śmiać.
-Fettner. Czy ty ostatnio nie  przerąbałeś w łeb na skoczni? -Zapytałaś się, a Gregor chwycił Cię za dłoń i również zaniósł się śmiechem.
-Jeśli chodzi Ci o to czy skakałem w ostatnim czasie bez kasku i się nie wyrąbałem to odpowiedź brzmi nie. Tylko wczoraj. Niechcący od Stefana dostałem w łeb drzwiami, bo ten bałwan nie umie wychodzić jak należy.
-Nie mój drogi to ty tak kraczasto chodzisz. Ja drzwi otwierać umiem, -Zaczęli kłócić się przy stole.
-Może zabierzemy im te noże od masła ,bo tak niebezpiecznie wymachują?- Szepnął Ci na ucho Gregor, a ty zaniosłaś się śmiechem.
Po kilku minutach, gdy nadal nie było wiadome, kto zawinił, ale dowody obciążały Fettnera ten postanowił zmienić temat:
-Dobrze, Dajmy temu wszystkiemu spokój wracając do nowych wnuczków Kuttina znaczy waszych przyszłych dzieci.
-Ty dzisiaj na jakiś dopalaczach jesteś?- Wreszcie głos zabrał Gregor.
-Bo ja chcę się dowiedzieć tylko jednej rzeczy.
-No pytaj już,..
-Chcecie najpierw chłopca czy dziewczynkę? - Zaczął śmiać się jak opętany, a ty miałaś coraz większe wątpliwości na temat jego psychicznego stanu zdrowia.
-Ty nie zajmuj się naszymi nienarodzonymi i jeszcze nawet nieplanowanymi dziećmi tylko pilnuj, żeby Tobie jakaś słodka niespodzianka się nie przytrafiła.


Po śniadaniu każdy poszedł dopakować swoje rzeczy i pojechaliście na lotnisko, żeby wrócić do Austrii.
                                       ________________________________
Wreszcie coś! Wiem, że krótkie itd, ale chciałam coś dodać. Jakoś postarać się przełamać itd. Przepraszałam Was już we wcześniejszej notce, ale zrobię to jeszcze raz PRZEPRASZAM.  Możecie mnie znaleźć na Wellingerze jeszcze gdyby było Wam mało, bo będę pisała rozdzialy na przemian. Raz na Welliego, raz tutaj. 
Co do rozdziału. Nie jestem wgl zadowolona z tego co wyszło z pod mojej ręki, bo jest po prostu......dziwne. Na szczęście bliżej nam niż dalej do końca i jakoś dotrwam. Mam nadzieję, że następne będą lepsze oraz, że ten Wam się spodobał bardziej niż mi. 
TYMCZASEM ZAPRASZAM RÓWNIEŻ TU NA ROZDZIAŁ: 

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 15

Zawsze wiedziałaś, że kłamstwa to zło, że łatwo się jest w coś wplątać,a trudno wyplątać, że przez kłamstwa nawet te drobne można stracić wszystko. Nie zauważałaś co się stało przez tą poronioną sytuacje. Nie miałaś pojęcia jak mogło do tego dość. Wiedziałaś,że tego nie można dłużej ciągnąć.
W nocy gdy w łóżku obok Ciebie spała Mirjam Ty wierciłaś się na wyrku. Chciałaś to skończyć, wiedziałaś i zdawałaś sobie sprawę, że wszystko w Twoich rękach, a więc postanowiłaś sobie cel. Wstaniesz rano i powiesz wszystko Gregorowi. Wszystko wreszcie będzie tak jak być powinno.
Przynajmniej taką miałaś nadzieję.
Wstałaś rano z przekonaniem, że zwojujesz świat, że wreszcie będzie tak jak powinno być. Gdy uszykowałaś się i wyszłaś na śniadanie nie czekając na Mirjam, bo przecież od rana chciałaś załatwić swoje sprawy.
Weszłaś na stołówkę i rozejrzałaś się po niej nie wiedząc gdzie usiąść. Spojrzałaś tylko w stronę Norwegów i szybko przerzuciłaś wzrok na drugą stronę stołówki. Usiadłaś obok Gregora, a przy stoliku siedział już Fettner i Hayboeck. Uśmiechnęłaś się do nich i szybko powiedziałaś do Gregora:
- Musimy pogadać.
- Teraz?- Zapytał przełykając kęs kanapki.
- Nie. Po śniadaniu.-Powiedziałaś.- Na osobności. W cztery oczy.-Mówiłaś jakbyś chciała dodać sobie jeszcze pewności.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Muszę skupić się na konkursie. Wiesz chciałbym wreszcie pokazać, że Schlierenzauer jest i wróci silniejszy niż kiedykolwiek, znów będzie miażdżył.
- Ej, ej...Nie zapędzaj się. Daj coś jeszcze wygrać kolegom z kadry.- Powiedział Hayboeck wywalając język na wierzch, po  czym wszyscy przy Waszym stoliku zaczęli się śmiać.
- Dobra, w sumie to nie jest takie pilne. Możemy pogadać jak już wygrasz.- Uśmiechnęłaś się do niego, chociaż z tyłu głowy miałaś wrażenie,że twój plan powoli odpływa w stronę ciepłych krajów.
- Dzięki kochanie.- Nachylił się i pocałował Cię w policzek.
Co było dla Ciebie nie małym zaskoczeniem. Wręcz gigantycznym. Myślałaś, że za bardzo wczuł się w swoją role. Cóż. Dziś wszystko się zakończy. Całe to udawanie, którego miałaś dość.
- Ty się Gregor nie ciesz jak szczerbaty do sera.- Mruknął Fettner.- Jak dziewczyna chcę z Tobą porozmawiać na osobności to znaczy,że albo jest w ciąży, albo chcę od Ciebie odejść.- Powiedział to tak jakby od nie chcenia.- Ale to nie tyczy się naszej Alex. Nie jesteś z takich, prawda? Bo jeśli tak to masz u mnie minusa.
- Oczywiście,że nie jestem.- Powiedziałaś i starałaś się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyszedł grymas na Twojej twarzy.
- W takim razie nie mam się o co martwić.-Powiedział Gregor i oparł swoje przedramie o ostoje Twojego krzesła, tym samym obejmując Ciebie.
Załamana nalałaś sobie tylko herbaty i próbowałaś wmusić w siebie trochę kanapki. Potem każdy poszedł w stronę swojego pokoju. Minęłaś się z Mirjam, która dopiero szła z Koflerem na śniadanie. Gdy byłaś już w pomieszczeniu zajmowanym przez Ciebie i blondynkę rzuciłaś się na łóżko i pierwszy raz nie wiedziałaś co zrobić. Przecież, nie powiesz teraz Gregorowi,że musicie przestać, bo to by świadczyło o tym, że Fettner miał racje. Nie chciałaś tego, bo w sumie to polubiłaś tych chłopaków. Pierwszy raz tak polubiłaś kogoś, a wcale nie musiałaś. No może oprócz Toma, ale jego też najpierw musiałaś zaakceptować, bo był przyjacielem Twojego brata, przez pierwsze pół roku nie mogłaś go ścierpieć, choć miałaś dopiero kilka lat. Pierwszy raz czułaś się przywiązana do jakiejś grupy, tak naprawdę. Zrodziło się w Tobie dziwne uczucie,że nie chcesz ich zawieźć.
Gdy wybiła godzina konkursu stałaś przed skocznią razem z Mirjam, ogrzewając dłonie kubkiem kawy.
- Kochasz go?- Zapytałaś niespodziewanie.
- Kogo?-Odpowiedziała blondynka.
- Koflera.
- Czy mogłabym być z kimś kogo nie kocham?
- Tak masz rację głupie pytanie.- Zmieszałaś się.
- Ale nie zapytałaś go od tak sobie, miałaś jakiś powód, że go zadałaś?- Drążyła, a ty się już w tym wszystkim pogubiłaś.
- Miałabym cholerne wyrzuty sumienia gdybym Ci tego nie powiedziała, ale musisz mi coś przysiąść.
- Postaram się.- Odpowiedziała i patrzyła na Ciebie wyczekująco.
- Zrobisz to na pewno.Inaczej...Chyba nie będę mogła...
- Dobra. Zrobię to. O co chodzi?- Zniecierpliwiła się.
Rozejrzałaś się dookoła, jakbyś chciała upewnić się, że nikt Was nie usłyszy i zaczęłaś:
- Na początku sezonu, pracowała ze mną taka psycholog. Emma. Jest Austriaczką, w sumie to nadal ze mną pracuję, ale mam rehabilitacje i wiesz. Każdy z mojego sztabu ma przerwę z tego powodu.Znaczy część pracuję z chłopakami, ale wiesz mają urlop ode mnie. Chodzi o to,że wtedy wydawało mi się,że łączy ją coś z Koflerem. Nie jestem pewna, ale radzę Ci się przyjrzeć.-Powiedziałaś to jak najdelikatniej mogłaś.
- Rozumiem.-Prawie wychlipała.
- Ale nie płacz.- Próbowałaś nie dopuścić do tego zdarzenia. - Prawdopodobnie to mogą być moje urojenia. Wiesz....Nie jestem do końca normalna. Zawsze wydaję mi się, że coś jest, a tego nie ma. W sumie na pewno jest tak i tym razem.- Powiedziałaś starając się ją pocieszyć lecz doskonale zdawałaś sobie sprawę z zaistniałej sytuacji.
Nagle przy Was wyrósł Gregor. Dziękowałaś za to Bogu i w sumie sama nie wiesz jak znalazłaś się w jego objęciach:
-Pójdę nam jeszcze po kawę, Alex.-Powiedziała Mirjam oddalając się.
W sumie chciałaś za nią iść, uspokoić ją, ale może potrzebowała pobyć sama? 
-Jestem piąty po pierwszej serii. -Wyszeptał Gregor.
-Wiem. To świetnie.-Odezwałaś się i spojrzałaś mu w oczy.
Nagle obok Was wyrosła jeszcze jakaś postać,a z patrzenia w oczy Gregora wybił Cię ten charakterystyczny głos:
-Hej Ola możemy porozmawiać?-Zapytał Tom.
-Wybacz Tom. Na rozmowy  z Tobą miałam czas wczoraj. Teraz kibicuję swojemu chłopakowi.-Powiedziałaś i pocałowałaś Gregora w usta tak, żeby spławić Norwega.
****************
Hej niggas! Trochę Was zawodzę, ale rozdział był prawie gotowy wcześniej tylko, że myślałam,że już mnie przestałyście czytać. Wiem, że jeszcze nie wszystkie błędy wyłapałam, ale strasznie chcę dodać to dzisiaj, a poprawie wszystko na dniach. Teraz ustalam nowe zasady dodawania rozdziału kolejny gdy będzie 13 komentarzy. Dziękuję, dobranoc. Piszcie co Wam się podoba, co nie ,co pozmieniać i jak myślicie co wydarzy się jeszcze.  Pamiętajcie tak na prawdę to wy ustalacie kiedy będzie nowy rozdział.

wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 14

Ten spokój gdy byłaś sama w mieszkaniu, a co jakiś czas wpadała do Ciebie tylko Gloria. Siostra Gregora, którą szczerze polubiłaś. Była do Niego bardzo podobna, a raczej on do Niej, ale w taki sposób jaki w nim lubiłaś, bo w ciągu ostatnich dniu twój stosunek do Gregora Schlierenzauera uległ niewątpliwej poprawie i zaczęłaś go lubić. Znaczy wiele rzeczy w nim nadal Cię drażniło, ale można było się z nim dogadać i nie czułaś się już tak samotnie.
W Wiśle Gregor spisał się poniżej oczekiwań i został w domu, zamiast wybrać się do Japonii. Pomagałaś mu, rozmawiałaś, mówiłaś sama to co czujesz, bo może byłaś młoda, głupia i niedoświadczona, w niektórych sprawach, ale na skokach znałaś się jak mało kto i wiesz jak to doskonale psuje psychikę, a co za tym idzie później skoki. Co do Ciebie byłaś szczęściarą w pewnym sensie, a  niesamowitego pecha, bo skoki i presja zniszczyły Ci psychikę, sprawiły,że sama czułaś się jak maszynka do oddawania lotów, ale nigdy nie przełożyło się to na Twoje skoki. Jedynie życie prywatnie.
Można więc rzec, że to szczęście w nieszczęściu, albo nieszczęście w nieszczęściu. Sama tego nie potrafiłaś powiedzieć. Kochałaś skakać, ale ludzi już tak nie kochałaś.
W Willingen Gregor postanowił wystartować. Sprawdzić ile dały wspólne treningi z Koflerem. Chciał,żebyś pojechała razem z nim, bo w końcu mogłaś poruszać się bez kul jedynie w odpowiednim zabezpieczeniu nogi. W sumie długo się nie wahałaś. Chciałaś już być pod skocznią. Stęskniłaś się za tym. Za Tomem, za wszystkim co w skokach lubisz. Nawet masz nieodpartą chęć zobaczyć Polaków. W szczególności chcesz pogadać z  Norwegiem. Napić się z nim kawy i wyrzucić co wam leży na sercu.
Chociaż ten wyjazd ma też złe strony. Znów publicznie pokażesz się z Gregorem, znów media mogą rozdmuchać wasz "związek", a tego byś nie chciała. Wszystko miało zostać tylko w skoczkowym towarzystwie, ale później Gregor zaczął chlapać, żeby Cię wkurzyć, o tym,że stanowicie cudowną parę, później pocałunek koło skoczni na konkursie. Dziw, że skoczkowie nie zaczęli węszyć, bo generalnie na pierwszy rzut oka w Waszej relacji coś śmierdziało, ale widocznie Austriacy zaakceptowali, że jesteście razem i za dużo nie myśleli. No może oprócz Hayboecka...
W każdym razie na wycofanie było już za późno. Weszłaś obok Gregora do hotelu i poszliście ze wszystkimi do recepcji. Pokój dzieliłaś z dziewczyną Koflera, która też przyjechała,bo poprosił ją o to Andreas.
Nie mogłaś się doczekać i poszłaś do recepcji:
-Przepraszam,  w którym pokoju mieszka Tom Hilde?
-Ten z kadry norweskiej?-Zapytała recepcjonistka po angielsku.
-Tak.
-Kadra Norweska ma zjawić się dopiero przed kolacją, ale mogę mu powiedzieć jak już dotrze, że...
-Nie sama jakoś jeszcze z nim pogadam. Dziękuję.- Uśmiechnęłaś się nikło do kobiety i odwróciłaś od blatu. Wracałaś już powoli zawiedziona do pokoju, gdy drzwi wejściowe się otworzyły i do środka wpadła grupa śmiejących się facetów z walizkami i ubrana w jednakowe stroje, które sygnowały kadrę Norwegii. Momentalnie uśmiechnęłaś się sama do siebie i czekałaś, aż zobaczysz przydługie kłaki Toma, które najchętniej ścięłabyś w nocy bez jego wiedzy.
Blodnyn szedł na końcu grupy, wlókł niechętnie walizkę i skupiał się na patrzeniu na buty. Postanowiłaś poczekać,aż ustawi się w kolejce po klucz,a później gdy już tak się stało stanęłaś koło niego i szarpnęłaś go za ramie. Najpierw wyjął jedną słuchawkę z ucha, a potem przerzucił wzrok na Ciebie.
-Aleks? Ola? Oleńka? Co ty tu robisz?-Zaczął Cię mocno ściskać, a Norwegowie dopiero zauważyli,że pojawiłaś się wśród nich i zaczęli Cię witać gdy nadal byłaś w uścisku Hilde.
-Przyjechałam z Gregorem.-Powiedziałaś, a nagle blondyn zelżył swój uścisk wobec Ciebie i odsunął się o krok.
-Z Gregiem. Rozumiem.
-Przyjechałam,bo tęskniłam za Tobą i chciałam pogadać.
-Przyjechałaś dla mnie?
-W głównej mierze tak, bo chciałam Cię zobaczyć i pogadać jak dawniej. Spotkamy się jak już się ogarniesz, odpoczniesz, zjesz coś itd? - Zaproponowałaś gdy Tom brał klucz dla siebie i zapewne Fannemela.
-Jasne? Może o 20? Tutaj. Pójdziemy na jakąś późną kawę żeby przegadać pół nocy przez telefon,bo nie będziemy mogli zasnąć?
- To do zobaczenia. - Przytuliłam się do niego i odeszłam. -Cześć Andreas.- Powiedziałaś też do Fannemela, który czekał, aż Tom ruszy się z nim żeby otworzyć mu ich pokój.
Czas niemiłosiernie Ci się dłużył. Gadałaś z blondynką w pokoju, ale gdy wybiła 19 30 zaczęłaś się zbierać. Poprawiłaś trochę makijaż, popsikałaś się swoimi perfumami i przejechałaś po ustach swoją ulubioną szminką z MAC w odcieniu Creme Cup. Mirjam tylko oderwała głowę od laptopa i zapytała się:
-Wychodzisz gdzieś z Gregorem?
Zatkało Cię.
-Jeśli tak to bardzo ładnie wyglądasz. Gregor nie będzie mógł się na Ciebie napatrzeć.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. W końcu przysiadłaś na łóżku i spojrzałaś na dziewczynę:
-Wychodzę, ale nie z Gregorem.- Na jej twarzy widniało zdziwienie, a oczy szerzej się otworzymy.
- Idę spotkać się z przyjacielem.- Dodałaś po dłuższej chwili.
- Wiesz nie mi Ciebie osądzać, ale dziwne,że tak szykujesz się na zwykłą kawę z kumplem.
- Hmm..-Uśmiechnęłaś się. -Szczerze. Kiedyś miałam nadzieję, że to będzie ktoś więcej jak kolega, potem już nie miałam, a jeszcze później pomagał mi w trudnych chwilach i teraz on je przechodzi, a ja czuję, że powinnam mu pomóc i...
- Jeśli mówisz prawdę to nie robisz nic złego, zresztą nie mnie to sądzić, ale tak na wszelki wypadek gdyby Gregor przyszedł to?
- Powiedz, że poszłam pogadać z Tomem, ok?- Uśmiechnęłam się blado do niej.
-Jasne.-Powiedziała, a ty wstałaś z łóżka narzuciłaś na siebie kurtkę i włożyłaś telefon do jej kieszeni.  Już chciałaś wychodzić gdy dobiegł Cię głos dziewczyny:
-Wiesz, lubię Cię i naprawdę nie mam nic do Ciebie. Jesteś spoko.
-Dzięki.- Uśmiechnęłaś się tym razem szczerze.
W holu byłaś 3 minuty przed czasem. Usiadłaś sobie na kanapie, trochę rozpięłaś kurtkę. O 20:25 postanowiłaś zadzwonić do Toma, bo nawet jak na niego możliwości spóźniania to było długo.
Nie odbierał. Postanowiłaś pójść do jego pokoju. Pukałaś do drzwi. Nie obdarzył Cię nawet otworzeniem ich. Po prostu przez nie zakomunikował Ci, że nie może nigdzie iść, a w pokoju było słychać damski chichot i na pewno nie był to chichot Toma.
-Baw się dobrze ze swoją nową koleżanką.- Powiedziałaś odchodząc.
-Ola to nie tak.
-Nie mów do mnie Ola, Aleks ani w żaden inny sposób. Nic już do mnie nie mów.- Powiedziałaś i miałaś ochotę się rozpłakać.
Czułaś się źle.  Skrzywdzona, zażenowana, upokorzona, zła, chciało Ci się płakać. Nie czekałaś na coś takiego. Chciałaś zobaczyć swojego Toma, tego z Norwegii. Tego przyjacielskiego, uśmiechniętego z twarzą i psychiką 5 letniego dzieciaka.
Nie chciałaś jeszcze wracać do pokoju. Narażona na pytania Mirjam dlaczego tak szybko wróciłaś. Postanowiłaś iść do Starbucksa.  Wzięłaś swoją ulubioną kawę- Macchiato Caramel i usiadłaś przy stoliku, gapiłaś się w okno przed siebie.
-Hej.- Usłyszałaś obok siebie.
-Andreas?
-Właściwie to dwóch.- Dosiadł się do nas jeszcze Wellinger.
-W sumie dziwiłam się co zrobił z Tobą tamten, bo dzielicie pokój razem.- Mruknęłaś.
- Wybrałem się z Andreasem na nocną kawę. Wiedząc, że i ty tu przyjdziesz. Może będziesz się chciała wypłakać w moje ramie?-  Fani miał niewątpliwą chęć rozśmieszenia mnie.
-Dzięki, ale nie mam jednak ochoty na Twoje ramię.
-Jest jeszcze moje.- Odezwał się Welli.
-Może kiedy indziej jak będę miała jeszcze większego doła. Chociaż nie wiem czy to możliwe.
-Musimy z Tobą pogadać.
-Wy? Ze mną? Wiecie Fanniego to znam już trochę, ale z tobą Welli to poznałam się w tym sezonie i rozmawiałam jakoś dłużej z 3 razy w życiu.
-Co z tego i tak jesteśmy widocznie mądrzejsi od tych Austriaków.- Powiedział i upił łyk kawy.
-Co to znaczy?
-Błagam Cię Aleks. To nie jest wielka tajemnica, że lecisz na Toma od... od zawsze. Chociaż nie wiem jak on Ci się może podobać, chociaż to mój kumpel.
-Poza tym niedawno nic nie wspominałaś o Gregu, a teraz tworzysz z nim parę, podobno od kilku lat. - Wtrącił Wellinger.
-Dobra, dobra. Wiem już, że wiecie. Tak jestem w skomplikowanej sytuacji. Co z tego?
-Możemy zrobić tak, żebyś nie była.- Powiedział Fannemel i popatrzył Ci w oczy.
-Problem w tym,że jeszcze parę tygodni na wybawienie ze strony Toma, albo kogokolwiek dałabym się pokroić, a teraz sama już nie wiem po co?- Powiedziałam.
-Nie chcesz wrócić do Norwegii.
-Myślałam,że jak pogadam z Tomem dzisiaj to może dam się przekonać, ale Tom wybrał zaliczenie jakiejś babki niż rozmowy ze mną, więc... Chyba los jednak chcę,żebym była w Austrii. W sumie to nie jest tak źle.
- Tak, a potem założysz jeszcze rodzinkę ze Schlierenzauerem, bo głupio będzie Ci się wycofać z tego kłamstwa.- Przewrócił oczami Niemiec.
- Wybaczcie nie mam ochoty o tym gadać, Zresztą... Sama sobie poradzę. Zawsze radziłam. Teraz też to zrobię.- Powiedziałaś i chwyciłaś kawę.- Dzięki chłopcy za towarzystwo.-Wyszłaś z kawiarni ubierając kurtkę.
*
Tylko zabić mnie za to, że tyle mnie tu nie było. Wybaczcie :) Obiecuję poprawę i wzmożoną aktywność w Maju :)
Piszcie co sądzicie, jak to wszystko teraz się potoczy :) Zostawiajcie linki do swoich opowiadań :) Dzięki za ponad 23 tyś wejść! Jestem też na Wellim, na którego serdecznie zapraszam, bo rozdział dodałam już dawno, ale chyba wam to jakoś umknęło : )
If I could be with you tonight I would sing you to sleep

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 13

-Porozmawiajmy, jak człowiek z człowiekiem, jak ludzie.-Powiedział, a Ty wbiłaś tylko swój wzrok w kubek.- Nie możesz się wiecznie do mnie nie odzywać. Mieszkamy razem.- Poruszyłaś tylko ramionami. 
-Czy Ci się podoba czy nie będziemy musieli porozmawiać.- Znów wzruszyłaś tylko ramionami i dalej patrzyłaś w kubek.-Cholera dziewczyno. Nie możesz się tak wiecznie gniewać? 
-To dopiero 3 dzień....
-To tylko głupi zeszyt...Czytając go chciałem Ci pomóc.
-Nie rozśmieszaj mnie i zejdź mi z oczu! Jedź już na te cholerne zawody i nie wracaj aż do Falun! -Mruknęłaś i o kulach powoli weszłaś do "waszej'' sypialni. 
Nie wiedziałaś co zrobić, miałaś już dość tego zachowania, miałaś już dość tego sezonu, który dla Ciebie i tak był prawie skończony. Miałaś dosyć wszystkiego, a już na pewno tego kraju! 
Najchętniej zadzwoniłabyś do Toma i wsiadła w pierwszy lepszy samolot do Norwegii,albo poleciała do swoich braci szukać pocieszenia. Najpewniej u Mikołaja, bo Robert od razu powiedziałby, że tak czuł, że zawsze musisz zrobić coś nie tak. Niestety te wszystkie pomysły nie były tym.
Łzy po prostu zaczęły spływać po twoich licach. Bezwładnie, domagając się pomocy. Jakiejkolwiek. Skądkolwiek, byle jakiej, byleby w ogóle była. Twój oddech przyśpieszył i zaczęłaś łkać. Nie panowałaś już nad sobą, nie chciałaś. W pewnym sensie niosło to jakiś błogostan i sprawiało, że nie miałaś wrażenia, że jesteś maszynką do zarabiania pieniędzy, robotem do skakania, a wszystkie twoje zmysły przestały działać na rzecz podłych zdarzeń i ludzi amoralnych, którzy oblegali Cię z każdej strony gdy tylko mieli jakieś zapotrzebowanie.
Nagle poczułaś, że łóżko ugniata się pod jakimś ciężarem, słyszysz głośny oddech i czyjaś ręka obejmuję Cię od tyłu. Smukłe palce szatyna wędrują po Twojej dłoni i po jakimś czasie splatają się z Twoimi smukłymi paluszkami. Wyłaś, wyłaś w jego ramionach na dworze robiło się coraz ciemniej,a wy leżeliście bez słowa. On Cię głaskał, Ty płakałaś, ale jego dotyk Ci nie przeszkadzał. Liczyło się tylko, że jest. Ktoś niespodziewany, którego posądziłabyś najprędzej o zbesztanie Cię z błotem, leży przy Tobie i wysłuchuję Twojego szlochania. Tego wszystkiego, które eksplodowało w dużej części przez niego.
***
Obudziłaś się rano, przykryta kocem, obok Ciebie leżał nadal Schlierenzauer, który Ci się przyglądał.
-Już lepiej?-Jego pytanie odciągnęło Cię z innego wszechświata.
-Tak, przepraszam za wczoraj.
-Ja też przepraszam. To moja wina. Nie powinienem dotykać tego notatnika.
-Nie uderzyłeś się w głowę tej nocy?-Zapytałaś odgarniając jego grzywkę i szukając jakiegoś krwiaka.
-Przestań!-Zaśmiał się strącając moją rękę z czoła.
-Nie chciałem, żebyś przeze mnie cierpiała. Znaczy chciałem, żebyś miała nauczkę, wiedziała,że ze mną się nie zaczyna, ale trochę przesadziłem. Chyba już dość tych kłótni i nieporozumień, co? -Zapytał się.
Byłaś tak ogłupiona tym co usłyszałaś,że tylko pokiwałaś głową na tak. On tylko uśmiechnął się do Ciebie i wstał z łóżka.
-Zrobię nam śniadanie na nowy, dobry początek.
-Umm....Okay ja pójdę wziąć prysznic.
***
Jedliście w spokoju, co jakiś czas rozprawiając na tematy bez większego znaczenia, ale chyba pierwszy raz od Waszego poznania panowała między Wami miła atmosfera.
-Ile słodzisz? -Zapytał stawiając na stoliku kubki z kawą.
-1,5 łyżeczki.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?-Zapytał słodząc mi wywar.
-Śmieszny jesteś...Przecież to Austria, nie mam tu znajomych i jestem  troszkę unieruchomiona.-Powiedziałam patrząc na nogę.
-Zapomniałem. Szkoda. Myślałem, że może przejdziemy się po Innsbrucku. Trochę bym Ci pokazał, poopowiadał, porozmawialibyśmy.  Poszli kupić coś do jedzenia, później może byśmy coś ugotowali.
-Jeżeli pomożesz mi troszeczkę na schodach to dam sobie radę.- Odpowiedziałaś.
-Czyli wychodzimy?
-Jasne. Daj mi 30 minut na ogarnięcie i możemy iść.
***
Gdy szliście już ulicą, a Gregor opowiadał Ci gdzie co jest zapytałaś się go:
-Kiedy wyjeżdżasz do Polski?
-Jutro w nocy. Coś się stało?-Zapytał patrząc na Ciebie.
-Nie. Tak po prostu. Czysta ciekawość.- Spojrzałaś się na niego, a on tylko się uśmiechnął.
Gdy wracaliście już do domu kupiliście składniki na spaghetti i sałatkę, po czym przy lekkiej pomocy Gregora dostałaś się z powrotem do jego mieszkania.
-Schliere,bo jak będę sama przez cały weekend i to nieuruchomiona to...
-Moja siostra będzie do Ciebie zaglądać i robić jakieś zakupy. Dzwoniłem do niej jak się ogarniałaś.
-Dzięki.- Uśmiechnęłaś się.- Trochę mi głupio, bo nie mam problemów na prostej drodze, ale schody są dla mnie nie do przejścia.
-Nie przejmuj się. Ona chętnie Cię pozna, jak wszyscy z mojej rodziny, ale dałem im na wstrzymanie.
-Czyli mnie nie poznają, bo wszystko wróci do normy po tym porodzie.-Zaśmiałaś się.
-Taaa. Raczej nie.-Powiedział idąc w stronę kuchni.-To co robimy coś do jedzenia? Uśmiech masz piękny, ale nim się nie najem, a strasznie kurczy mi się żołądek.
Przy wspólnym gotowaniu słuchaliście muzyki,  rozmawialiście, śmialiście się, mówiliście o swoich dziwnych przygodach z dzieciństwa,a potem zaczęliście jeść i wtedy pierwszy raz poczułaś z nim jakąś więź. Nie chciałaś,żeby wyjeżdżał z tego mieszkania,a został.
***
-To w sumie miłego konkursu w Polsce, pamiętaj masz być dobry,ale przed Tobą na podium ma być Stoch, więc pamiętaj drugie miejsce.-Zaśmiałam się.
-No okay, okay. Tym razem się zadowolę tym drugim, ale tylko dla tego, że to Polska i, że wyjątkowo mogę być za Stochem dla Ciebie.- Odpowiedział.
-Mam nadzieję, że nasze relacje będą takie same jak przyjedziesz i się nie pogorszą.
-Oczywiście, że nie, a teraz przepraszam, ale zaraz się spóźnię. Jutro od rana wpadnie do Ciebie Gloria. Cześć!-Powiedział łapiąc walizki.
 ____________________________________________________________
No hej! Trochę nad tym posiedziałam, przepraszam, że tak długo bez rozdziału, ale do końca kwietnia jestem zawalona! Serio! Więc moja aktywność na blogerze będzie taka jaka jest teraz -sporadyczna, rozdziały będą pojawiać się rzadko i będą krótkie, ale potem w maju postaram się ruszyć na całego i wynagrodzić Wam te męki.
Rozdział w miarę mi się podoba, ale to wy oceniajcie.!  Co sądzicie! Piszcie, bo komentarze na prawdę motywują i czytam każdy! Bo to właśnie one zmotywowały mnie, żeby coś wstawić.!
Jakby jeszcze któraś nie miała mnie dość to jestem TUTAJ rozdziały pojawiają się też nie za często, ale póki co częściej niż tu (pewnie potrwa to do końca marca potem nie będę miała czasu nawet się wysikać )Więc liczę na Wasze opinie, komentarze, co pasuję, co zmienić, uwagi. Wszystko przyjmę na moją marną imitację cycków ^^

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 12

Joł joł! Przed przeczytaniem rozdziału zapraszam na mój nowy blog! Również skoczkowy.
                                                            TUUUUUUUUUUUUUTAJ!!!!!!!!!!!!!!
                                                           _______________________________________
-Dałaś czadu.
-Przestań. To przez niego. Przecież ja bym w życiu tego z własnej nieprzymuszonej woli nie zrobiła.
-Czasem mam inne wrażenie.-Poprawił się na łóżku Tom.
-O co Ci chodzi?
-Czasami wydaje mi się, że się zakochałaś. Tak jak wtedy i tym razem to nie jest też chłopak dla Ciebie Aleks.-Powiedział Norweg przez Skypa.
-Ale pleciesz 3 po 3. Wiesz jak jest. Mam go dość. Po prostu w chwili obecnej jestem bez wyjścia. Muszę tu przeczekać.
-Wiesz jak mawiają. Dla chcącego nic trudnego gdybyś tylko chciała to znalazłabyś wyjście.
-Ale ja chcę! Czasem myślę, że po prostu się spakuje, że powiem tej całej Michaeli, że do Siebie nie pasujemy i życie to zweryfikowało,albo tak po prostu znajdę nowego trenera i wrócę do Norwegii tylko potem przychodzi myśl po co? Przecież w Norwegii nikogo nie mam.
-No za to tutaj masz tabuny ludzi!
-Może i nie. Tylko czasem myślę, że tak jest lepiej. Może właśnie tutaj spotkam kogoś....
-Jesteś jeszcze młoda. Pakuj dupsko w samolot i wracaj do Norwegii.
-Tom,ale ja nigdy nikogo nie miałam nie wiesz jak to jest. Ty masz Sarah...
-Nie mam. Jestem sam.-Znowu poprawił tą poduszkę.
-Jak to?
-Od Kuusamo. W Norwegii masz mnie.
-Tu nie chodzi o taką osobę jak ty... Ja bym chciała.
-Wiem co byś chciała,ale możesz poczekać na tą osobę w Norwegii obok mnie. Nie męcz się z tym dupkiem.
-Nie jest taki zły jak go malują.
-Co się z Tobą dzieję, że go bronisz?-Blondyn podniósł głos.
-Nic tylko....
-A wiesz co. Siedź sobie w tej Austrii z nim tylko nie miej do mnie pretensji jak z tego będzie jedna, wielka drama!- Powiedział rozłączając się, a ty wiedziałaś,że ma rację i powinno Cię tu już nie być.
*****
Nie mógł skupić się na niczym. Był rozzłoszczony odkąd zakończył rozmowę z blondynką. Postanowił przejść się na spacer,ale cóż to dało. Wyżywał się nad śniegiem, który był pod jego nogami, kopał w latarnie,albo pojemniki z piaskiem,ale nie przechodziła mu złość, ani na Siebie, ani na blondynkę. Ostro ją potraktował, ale chciał, żeby przyleciała już do Norwegii, bo powinna być zawsze koło niego,a nie u boku jakiegoś Schlierenzauera. Chciał,żeby była przy nim, a nie przy tamtym. Był wściekły na Siebie, bo tak po prostu nie wiedział jak to powiedzieć. Bał się tak cholernie o jej psychikę i o swoją dupę, a nie wiedział co było lepszym rozwiązaniem. Powiedzieć czy może nadal milczeć.
*****
-Przestań o wszystko się czepiasz!-Mruknęłam nie mogąc już słuchać wywodów pana S.
-Bo skoro tu siedzisz to mogłabyś chociaż wynieść śmieci!
-Schlierenzauer! Jak mam wynieść śmieci skoro chodzę o kulach! Sprzątam, prasuje, gotuje możesz ty wynieść śmieci! Nie jesteś pieprzonym księciem!
-A ty cholerną księżniczką! Lubisz jak ktoś tak do Ciebie mówi co?
-Mój pamiętnik...Jak ty?
-Powiedzmy,że jestem w jego szczęśliwym posiadaniu!
-Ty bydlaku!-Ledwo wyszeptałaś,a oczy zaszły Ci łzami.
-Nie wiedziałem, że jako nastolatka byłaś taka uczuciowa Wilk!-Zdążył jeszcze krzyknąć, a ty zamknęłaś się w łazience i opadłaś na zimne kafelki. -Tyle rozpaczać nad takimi bzdetami.
Nie mogłaś uwierzyć, że to się właśnie dzieję, a Schlierenzauer zna Twoje największe tajemnice i może Cię zniszczyć.
*****
-Dobra jest już 3 nad ranem nie sądzisz,że siedzisz tam wystarczająco długo i powinnaś leżeć koło mnie w łóżku!-Krzyczał przez drzwi.-Daj mi jakiś znak, że żyjesz martwię się! Dobra sama tego chciałaś! Wchodzę. -Powiedział i oddalił się od drzwi, by wrócić zapewne z jakimś nożem czy śrubokrętem.
Ty tylko siedziałaś w kącie koło kosza na brudne rzeczy i cicho popłakiwałaś. Nie mogłaś znieść, że ktoś naruszył Twoją przestrzeń osobistą czytając ten pamiętnik, a już tym bardziej,że był to on.
-Chodź już do łóżka.-Mruknął kucając przy Tobie.- Oboje jesteśmy zmęczeni!
-Jesteś nienormalny! Czegoś takiego się nie czyta!- Zaczęłaś okładać pięściami jego klatkę piersiową.
Poczekał, aż się uspokoiłaś i zaniósł do sypialni. Ty nie odezwałaś się, ani słowem. Miałaś wszystkiego dość.
                                                 ______________________________________
Badabum badabam! Co sądzicie! Piszcie co Wam się podoba, co nie itd. Chciałabym wiedzieć, że jest ktoś kto to czyta i co mu się podoba,a  co niekoniecznie.  Wiem, że rozdział nie najwyższych lotów, ale chcę po prostu dokończyć tego bloga. Jak najszybciej.
 JESZCZE RAZ ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO SKOCZKOWEGO BLOGA Z WELLINGĄ W ROLI GŁÓWNEJ!

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 11

-Nie sądzisz, że 2 półki to jednak za mało na wszystkie moje rzeczy?
-Byłoby akurat gdybyś nie brała tylu tobołów funkął.
- Tak, tak to zrobisz mi miejsce?-Pytałaś ledwo uspokajając skołatane po locie serce.
-Yhym.  Znajdę jeszcze jakąś wolną szufladę. -Mruknął jedząc jabłko i stojąc opierając się o coś.
W przypływie bezradności i załamania rozumowaniem skoczka walnęłaś się w twarz ręką. 
-Obawiam się,  że to za mało. 
-Czego ty oczekujesz? Garderoby i 2 pomocniczek do wybierania strojów dla Ciebie?
-Wystarczyłaby komoda z IKEI.-Mruknęłaś.
-Zapomnij. Radź sobie sama, więcej nie dostaniesz, a nowej komody nie kupimy,  bo nie ma miejsca. To tylko kawalerka i tak wszystko już jest upchane. 
-Pożałujesz tych słów, Schlierenzauer. Przyrzekam Ci to. Pożałujesz. 
Gdy skoczek wyszedł do sklepu, a ty zostałaś w mieszkaniu postanowiłaś wcielić swój plan w życie. Po 15 minutach wszystko było gotowe, a ty dumna jak królowa leżałaś na kanapie i oczekiwałaś powrotu skoczka.  Kilka miny później to nastąpiło. 
-Co to kurwa ma być! Co tu się stało Aleeeeks!  Wytłumacz mi, dlaczego w tym pieprzonym domu, żeby dostać się z punktu A do punktu B trzeba pokonać slalom gigant!- Zaczął się drzeć  czerwony Schlierenzauer . Takiego to go jeszcze nie widziałaś.   
Domyślałaś się, ze wytrąci  go to z równowagi, ale nie aż tak.
Postanowiłaś zareagować niczym oaza spokoju:
- Nie chciałeś znaleźć miejsca moim rzeczom w szafie, to rzeczy same znalazły miejsce w mieszkaniu. Myśl logicznie.
-To nie znaczy, że mają leżeć porozrzucane po całym mieszkaniu.
-Znajdź im lepsze miejsce.
-Błagam jutro pojedziemy po jakąś szafę, ale złóż to w jedno miejsce. Moja mama może tu wpaść wieczorem, to nie może tak leżeć, zresztą chłopacy zapowiedzieli się na piwo. -Usiadł załamany na jedynym wolnym stołku przy blacie.
-E....Po co się fatygować? Zapomnijmy o tym co mówiłam o komodzie. Zdecydowanie preferuje ten system. - Machnęłaś ręką i obserwowałaś poczynania Schlierenzauera.
- To wspaniały pomysł z tymi pudlami porozstawianymi wszędzie, ale jak chcesz zrobić melinę z mieszkania! Sprzątaj to zanim przestanę być miły.
-Teraz byłeś miły?  Wow, a ja myślałam że nie poznałam jeszcze tej dobrej strony ciebie. Uważaj bo zacznę się bać.  Ty masz problem nie ja.
-Mam nadzieję, że w nocy będzie taka straszna burza! -Burknął zbierając wszystkie pudła. 
Nagle uśmiech spełzł z twojego lica,a ty zastanawiałaś się skąd on do licha wie!
                                                         ***
-Cześć Aleks!- W progu Waszego mieszkania stała grupka mężczyzn.
-Hej. -Odpowiedziałam.
Znałaś wszystkich  Krafta,Hayboecka, Dietharta  i Manuela, ale chyba najbardziej ucieszyłaś się z obecności Fettnera, którego nie widziałaś od pierwszego sezonu w konkursie.
Na początku traktowałaś go bardzo niechętnie tak jak całą Austriacką reprezentację i wszystkich mężczyzn czyli jako zło konieczne, ale Fettner zawsze miał w sobie coś co Cię do niego zbliżało. Naturalne nie wymuszone gesty, ta ludzka strona i nawet jak mu się coś nie podoba to powie o tym otwarcie. To był twój ulubiony skoczek z Austrii zanim zaczęłaś skakać w PS, choć powiedzmy sobie szczerze nigdy nie przepadałaś za Austriakami.   Manu podobał Ci się jako człowiek przed twoją wielka przemianą i chociaż zmieniło się wszystko to ty nadal lubiłaś Fettnera.  Zresztą nie oszukujmy się w twojej głowie zrodził się okrutny plan, który chciałaś zrealizować.
-Schlierenzauer jest w sklepie, po piwo i chipsy, ale zaraz przyjdzie. Jak na złość takiego Schlierenzauera nic nie chce przetrącić. Siadajcie. -Powiedziałaś z uśmiechem i Usłyszałaś kolejny dzwonek.
-Słodko, że tak mu dogryza.-Odezwał się Didl.
-Ktoś jeszcze? - Zapytałaś.
-Pewnie Morgi miał wpaść.-Odezwał się Kraft ziewając.
-Kto?-Nie mogłaś uwierzyć w to co słyszysz.
-Dziewczyno, skaczesz zawodowo i nie wiesz kto to Morgenstern?-Zaśmiał się Michael.
-   Wiem, wiem ale... Nie ważne otworze.
Podeszłaś do drzwi i otworzyłaś z uśmiechem.
-Cześć.- Powiedział blondyn.
-Hej. Wchodź. Chłopacy już są tylko Gregor zginął.- Próbowałaś być miła.
Przynajmniej dać się poznać z tej strony. Wiedziałaś o tym,że prędzej czy później powiesz mu pewnie co nieco i wyjdzie na to, że go nie lubiłaś od początku, ale dobre wrażenie zrobić warto. Chociaż na kim? Nigdy nie lubiłaś Morgensterna i to nie dlatego, że jest Austriakiem czy mówi po niemiecku. Bardziej twoja bardzo zła opinia bazowała na tym co mówił Ci o nim Kot, a ty nie mogłaś ścierpieć facetów, którzy dupczą wszystko co się rusza i zdradzają swoje kobiety. Nigdy nie miałaś poszanowania dla takich typków i w każdym bądź razie wiedziałaś ze Tomas nie będzie wyjątkiem i ze prędzej czy później tego wieczora dojdzie do jakiejś małej wymiany zdań między wami.  
Chwilę później wrócił Schlierenzauer, a ty zaprzestałaś rozmowy z chłopakami i poszłaś do sypialni, bo co jak co, ale gdybyś jeszcze chwilę została nie zniosłabyś towarzystwa blondyna i jego przechwałek. 
                                                               *******
-Idiota, dupek, nędzna żmija, pomiot szatana,pieprzony czarnoksiężnik z krainy Ozz, pogodynek od 666 boleści  . Skąd, wiedziałeś o tym, że boję się burzy?
- Jak spaliśmy w Norwegii. Ostatniej nocy jak zasypiałaś zapytałem się czego się boisz. Odpowiedziałaś mi i to prawdę. Czyli ta druga część tez była prawdziwa?-Uniósł  brwi, a ty nie miałaś  pojęcia o co chodzi, bo co chwile dobiegał Cię dźwięk grzmotów  i widok piorunów.
-Jaka druga część? -Wyrwało Ci się.
Trząsałaś się w ramionach Gregora i modliłaś się żeby w czasie burzy tylko niczego nie odwalił.
-O tym, że boisz się mężczyzn.-Wyszeptał Ci do ucha, a serce momentalnie Ci stanęło.
Cholerny gnojek... Co on jeszcze wie i jak?                  
                                                             ********                                        
Pierwszy tygodnie w Austrii był dla Ciebie katorga. To nie ty byłaś ta która męczyła i udręczała się na  Schlierenzauerze.  On robił to doskonale za was dwoje na Tobie, a Ty nie miałaś już siły psychicznej ani fizycznej żeby walczyć.  W dodatku na ostatnim treningu zerwałaś sobie mięsień 2-głowy łydki.
Co oznaczało przerwę w startach i zdanie się na pomoc Schlierenzauera.
 Gdy ten wyjechał na niemiecka cześć turnieju 4 skoczni było jeszcze okay, ale po powrocie zaczęło się najgorsze. Z racji tego, że Paul jak i Gregor naciskali byś pojawiła się na konkursie w Innsbrucku. Niechętnie, ale postanowiłaś to zrobić dla świętego spokoju, bo przecież wymienisz tylko z nim kilka zdań w trakcie konkursu, po uśmiechacie się do Siebie tak żeby media miały trochę pożywki i by bardziej uwiarygodnić bardziej ten związek.
Niestety nie przewidziałaś jednego. Gregor będzie chciał zrobić show. Jak ze wszystkim co robi.
Stałaś pod skocznia i gadałaś z Fettnerem, który już dawno oddał swój skok i czekał na drugą serię. 
Gdy Schlierenzauer skoczył i przeszedł przez kontrolę sprzętu zjawił się koło Was i z zaskoczenia przyssał się do Twoich ust. Na oczach kamer telewizyjnych i przy fleszach aparatów. Chciałaś się jak najszybciej stamtąd zmyć. Nienawidziłaś gdy ktoś wchodził do twojego prywatnego życia z butami,a tym bardziej gdy byli to dziennikarze. 
___________________________________________________________________
Nie wiem co mam powiedzieć, przepraszam to za mało. Dawno mnie tu nie było i jak już jestem to wychodzi takie coś! Przepraszam wgl nie powinnam tu tego zamieszczać, bo to dno,ale może się jakoś przełamie i teraz będą częściej rozdziały dzięki temu? Nwm. W każdym bądź razie tylko tyle mogę Wam dać i przepraszam, bo zdaję sobie sprawę,że to jest dno dna itp. 
Dziękuję za każdy komentarz! Strasznie motywujecie moi drodzy! Gdy zobaczyłam,że mam już ich tyle pod poprzednim rozdziałem postanowiłam właśnie dlatego spiąć dupsko i coś napisać! Przepraszam jeszcze raz! Następny nie wiem kiedy, ale mam nadzieję,że szybciej niż ten i że będzie lepszy niż ten.
EDIT: Jeśli ktoś ma ochotę na coś nowego co piszę to zapraszam TUTAJ jest skoczkowo! 

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 10

Wszyscy siedzieli w salonie. Ojciec dawał Ci jak zwykle wykład jak unowocześnić twoje skoki, mama jak pozyskiwać więcej sponsorów, Schlierenzauer zaczął głaskać Cię po nodze i bawić się telefonem. Tom patrzył na Ciebie ze współczuciem,  a Robert próbował wyczuć co tu się dzieje. Wszystko irytowało Cię strasznie łapa Gregora wędrująca po twoim udzie, wzrok Hildego i twój brat, który próbował Cię wyczuć.  Gadką rodzicieli się już nawet nie przejmowałaś.  Nauczyłaś się ją ignorować z biegiem czasu i już nie czułaś się źle. Teraz to inni ludzie sprawiali Ci ból i cierpienie. Nie umyślnie ale nadal nie mogłaś sobie z tym poradzić. Czułaś się jak w klatce. Spojrzałaś przed siebie i twój wzrok utknął na twarzy Hilde. Był smutny, przygnębiony przez Ciebie, a tego chciałaś uniknąć.Wyszeptałaś nieme "Przepraszam." w jego stronę, ale chłopak nawet nie drgnął. Cóż mogło znaczyć twoje przepraszam jeśli ukrywałaś przed nim tyle czasu tak ważną rzecz. Zdałaś sobie sprawę, że gdyby ktoś ukrywał coś takiego przed tobą podając się za przyjaciela nie mogłabyś się pozbierać. Ocknęłaś się i szybko strząchnęłaś rękę Schlierenzauera z twojego uda. Oderwał on wzrok od swojego smartfona, a ty wstałaś szybko i popatrzyłaś na Toma: 
- Tom? Możemy pogadać? We dwoje.-Zaczęłaś nieśmiało i gdzieś miałaś, że przerwałaś wywody rodziców na temat twojej kariery. 
Spojrzał na Ciebie zdziwiony. Nie spodziewał się takiego ruchu. Nawet Ty nie spodziewałaś się, że tak postąpisz. Nagle poczułaś po prostu impuls by wszystko mu wytłumaczyć. 
-Tak. Chodźmy się przejść.-Powiedział wymijając Cię i idąc w kierunku korytarza. 
Schlierenzauer popatrzył na Ciebie zaskoczony,a ty zostawiłaś go w pokoju z rodzicami i bratem, po czym udałaś się założyć ubrania wierzchnie i wyszliście na dwór. 
Milczeliście idąc ramie w ramie. 
-Chciałaś pogadać do cholery. To mów. -Spojrzał na Ciebie Tom. 
-Przykro mi Tom. Nie chciałam. Nie myślałam nad tym co będzie jak kiedyś się dowiesz. Chciałam, żebyś nadal patrzył na mnie normalnie. Nie chciałam, żebyś wiedział. Bałam się. Chciałam mieć w Tobie przyjaciela. Byłam egoistką. Nie myślałam o Tobie, tylko o sobie. Przepraszam, ale wiem, że to nic nie zmieni i możesz mnie śmiało nienawidzić. Teraz do mnie dotarło, że sama czułabym się bardzo źle gdy ktoś, kto podawał się za kogoś bliskiego nie mówiłby Ci do końca prawdy, przez tyle czasu. 
-Jest już Ok. Tylko nie rób więcej takich numerów. Mów mi o wszystkim. Tak jak mówiłem Ci rano. Wszystko co tyczy się Ciebie tyczy się też mnie, bo jesteś mi bliska i błagam Cię kopnij w dupę Gregora. Lubię go, ale nie podoba mi się to co on z Tobą kombinuję.
-Wiem Tom, wiem.Wracamy? 
-Nie. Skoro wyrwaliśmy się od wszystkich to pobądźmy jeszcze chwilę bez wszystkich. Muszę też powiedzieć Ci o kilku sprawach i Ciebie trochę popytać. 
-Już się boję.-Uśmiechnęłaś się w jego stronę, a on tylko objął Cię ramieniem. 
-Powinnaś...-Szepnął  Ci do ucha i oboje lekko zachichotaliście. 
*
-Twój chłopak śpi. Zamartwiał się o Ciebie. Co robiłaś tyle czasu z Hilde? 
-Rozmawialiśmy.-Odpowiedziałaś zdejmując kurtkę i rzucając ją niechlujnie na krzesło. 
-Nie powinnaś zostawiać tak swojego chłopaka sama. Zaprosiłaś go tutaj, planujecie przeprowadzkę, a ty ni stąd ni zowąd zrywasz się z Hilde. 
-To przez Ciebie.- Powiedziałaś patrząc się na brata, który pił wodę.-Jesteś paplą i musisz mówić Hilde o wszystkim,a się umawialiśmy,że Tom się nie dowie. 
-Tak, tak. Wszystko moja wina. Teraz powiedz mi co tu się do jasnej cholery dzieje, co? 
-Co ma się dziać.? Jestem szczęśliwa. 
-Bujać to my, ale nie nas. Dobrze o tym wiesz. Gadaj mi co jest. Znamy się nie od dziś. 
-Kocham go. O to w tym chodzi. - Powiedziałaś, a twój brat zaczął krztusić się wodą
-Nic mi nigdy o nim nie mówiłaś. 
-Nie pytałeś.-Mruknęłam.
-Niedawno mówiłaś, że jesteś sama jak palec! 
-Bo nie chciałam, żebyś zaczął się dopytywać. Najpierw chciałam go przedstawić rodzicom!-Kłamałaś jak z nut. 
-Kłamiesz i ja to wiem, i ty to wiesz. Jeszcze nie wiem po co, ale się dowiem.-Wstał od stołu z butelką wody.-Nie wierzę, że nagle przestałaś go kochać.- Powiedział twój brat. 
Oboje wiedzieliście o kogo chodzi, ale żadne z Was nie chciało się przyznać.
-Już dawno nic do niego nie czuję. 
-Tak nagle zaczęłaś ufać facetom? Przecież miałaś po tym wszystkim niebywałą skazę,a tu proszę nagle pojawiasz się z dnia na dzień z miłością twojego życia, o której nie wie praktycznie nikt z rodziny. 
-Rodzice wiedzieli, że przyjadę z nim już wcześniej. -Próbowałaś się bronić.
-Błagam w normalnych warunkach to oni dowiedzieliby się ostatni. 
Tym Cię zabił. Nie wiedziałaś już co odpowiedzieć,a on poszedł do swojego pokoju. 
- Gdzie byłaś? 
-Pytasz, a wiesz.-Mruknęłam znikając za drzwiami łazienki. 
-Martwiłem się. 
-Miło, że bawisz się w dobrego chłopaka, ale mój brat i tak już wie, że coś jest nie tak. Game over. -Powiedziałam przez zamknięte drzwi.- Idź spać, o 6 musimy być na lotnisku. 
-Raczej ty powinnaś iść spać, a nie szlajać się do północy z Hilde. 
-Zazdrosny?-Zapytałam wychodząc w pidżamie z łazienki. 
-O Hilde?- Parsknął śmiechem- Och...A może chodziło Ci o Ciebie? Jeśli tak, to śmieszna jesteś. 
-Nie ja tu robię wyrzuty komuś kiedy i jak wraca do domu. 
-Posłuchaj. Teraz jesteś jakby....Częścią mnie. Jesteś związana ze mną, w jakiś dziwny sposób. Mam prawo wiedzieć o Tobie wszystko i jak będziemy w Austrii to zapomnij o takich spontanicznych wypadach. 
-Zabronisz mi czegoś? A kim ty dla mnie właściwie jesteś? 
- Jestem mężczyzną, z którym będziesz spała do porodu Michaeli  w jednym łóżku i będziemy dzielić ze sobą wszystko. Radzę Ci zachowywać się dobrze, bo inaczej możemy mieć sporo nieprzyjemności. 
-Może ty się zmień, a nie wymagasz czegoś ode mnie?-Zapytałaś wchodząc do wygrzanego już przez Schlierenzauera łóżka. 
Przynajmniej do czegoś się przydał. 
-A co ty byś ode mnie chciała, co? 
-O to, żebyś czasami zamilkł.
-Ja mam zamilknąć? To ty kobieto nadajesz zawsze jak katarynka. 
-Ja jak katarynka? To ty chyba zachowujesz się jak stado kobiet na wyprzedaży. 
-Ja przynajmniej nie szlajam się z nieznajomymi. 
-Kto tu szlaja się niby z nieznajomi?-Zapytałaś.
-Ty. -Odpowiedział. 
-Niby kiedy? Hilde to nie jest nikt obcy. Jeśli myślisz,że będziesz kontrolować mnie w Austrii to jesteś w błędzie. Nie zamierzam się zmieniać, ani robić niczego co miałoby ułatwić Ci życie.
-Jasne! Najlepiej to się pozabijajmy.
-Takich typków jak ty to nawet wojna jądrowa, by nie pomogła wybić.- Prychnęłaś.
-A Ciebie to......Weź się zamknij kobieto!- Mruknął zrezygnowany nie znając sposobu na uciszenie Twojej osoby.
-Ucisz mnie.-Prychnęłaś i odwróciłaś się do ściany.  
                                                                                         * 

- Wszystko macie?
-Raczej tak. Jeśli nie to najwyżej szybko wrócę po tą rzecz - Powiedziałaś, a matka zgromiła Cię wzrokiem.
 Jej oczy dawały Ci jasne przesłanie "Nawet nie waż tracić się takiej partii jak Schlierenzauer, bo twoją noga więcej w tym domu niepostanie . "
Mimo wszystko, by zachować pozory i oszukać samą siebie przytuliłaś się do rodziców. 
Tata kazał Ci tylko nie zapominać o skokach, bo tylko to jest ważne, Robert lustrował całą tą akcje wzrokiem. 
Schlierenzauer chwycił wasze walizki, a ty wyszłaś za nim z domu i wsiadłaś do samochodu.
Przeżyłaś wizytę ze skoczkiem u rodziców, to i ten Innsbruck z idiotą  nie będzie zły. Teraz tylko lot i Austria leży u twoich stóp.  Na pewno, bo co taki Schlierenzauer mógł Ci zrobić?- Pytał i starał Cię uspokoić w tamtym momencie twój rozum.
Szkoda, że nie wiedział ile może właśnie taki Schlierenzauer.
                                                                        *
-Nie sądzisz, że 2 półki to jednak za mało na wszystkie moje rzeczy?
-Byłoby akurat gdybyś nie brała tylu tobołów fuknął.
- Tak, tak to zrobisz mi miejsce?-Pytałaś ledwo uspokajając skołatane po locie serce.
-Yhym.  Znajdę jeszcze jakąś wolną szufladę. -Mruknął jedząc jabłko i stojąc opierając się o coś.
W przypływie bezradności i załamania rozumowaniem skoczka walnęłaś się w twarz ręką.
-Obawiam się,  że to za mało.
-Czego ty oczekujesz? Garderoby i 2 pomocniczek do wybierania strojów dla Ciebie?
-Wystarczyłaby komoda z IKEI.-Mruknęłaś.
-Zapomnij. Radź sobie sama, więcej nie dostaniesz, a nowej komody nie kupimy,  bo nie ma miejsca. To tylko kawalerka i tak wszystko już jest upchane.
-Pożałujesz tych słów, Schlierenzauer. Przyrzekam Ci to. Pożałujesz.
Gdy skoczek wyszedł do sklepu, a ty zostałaś w mieszkaniu postanowiłaś wcielić swój plan w życie. Po 15 minutach wszystko było gotowe, a ty dumna jak królowa leżałaś na kanapie i oczekiwałaś powrotu skoczka.  Kilka miny później to nastąpiło.
-Co to kurwa ma być! Co tu się stało Aleeeeks!  Wytłumacz mi, dlaczego w tym pieprzonym domu, żeby dostać się z punktu A do punktu B trzeba pokonać slalom gigant!- Zaczął się drzeć  czerwony Schlierenzauer . Takiego to go jeszcze nie widziałaś.
Domyślałaś się, ze wytrąci  go to z równowagi, ale nie aż tak.
Postanowiłaś zareagować niczym oaza spokoju:
- Nie chciałeś znaleźć miejsca moim rzeczom w szafie, to rzeczy same znalazły miejsce w mieszkaniu. Myśl logicznie.
-To nie znaczy, że mają leżeć porozrzucane po całym mieszkaniu.
-Znajdź im lepsze miejsce.
-Błagam jutro pojedziemy po jakąś szafę, ale złóż to w jedno miejsce. Moja mama może tu wpaść wieczorem, to nie może tak leżeć, zresztą chłopacy zapowiedzieli się na piwo. -Usiadł załamany na jedynym wolnym stołku przy blacie.
-E....Po co się fatygować? Zapomnijmy o tym co mówiłam o komodzie. Zdecydowanie preferuje ten system. - Machnęłaś ręką i obserwowałaś poczynania Schlierenzauera.
- To wspaniały pomysł z tymi pudlami porozstawianymi wszędzie, ale jak chcesz zrobić melinę z mieszkania! Sprzątaj to zanim przestanę być miły.
-Teraz byłeś miły?  Wow, a ja myślałam że nie poznałam jeszcze tej dobrej strony ciebie. Uważaj bo zacznę się bać.  Ty masz problem nie ja.
-Mam nadzieję, że w nocy będzie taka straszna burza, że pierdzielniesz  na zawał serca, a potem będą Ci się śnić same koszmary! -Burknął zbierając wszystkie pudła.
 W tamtym momencie zaczęłaś się zastanawiać ile ten dupek tak na prawdę wie i jakie jest jego źródło informacji.
______________________________________
Tandamdam dam! Witam po długiej przerwie. Nie miała być tak długa, ale najpierw sobie trochę wyjechałam, bo ferie, a od poniedziałku byłam zmuszona niestety znów zacząć chodzić do szkoły. miałam nawał obowiązków, mało chęci do życia i wgl. Jeszcze do tego problemy z komputerem. Masakra. W każdym razie mam nadzieję, że Wam się podoba, trochę wynagrodziłam to całe czekanie i następny postaram dodać się w ten weekend, albo zaraz po ale nwm jak to będzie. :(
Przepraszam za to,że ten rozdział wygląda jak wygląda, ale nie mam siły go poprawiać, muszę odespać cały tydzień, a nie chciałam, żebyście jeszcze dłużej czekały.
Wiem marna wymówka. Jak już dojdę do Siebie to przeczytam go jeszcze raz i postaram się go jeszcze poprawić!
Jeśli coś Wam się nie podoba, albo uważacie, że mogłabym nad tym popracować, albo zmienić to piszcie w komentarzach!
Pozdereczki :) 

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 9

Zaparkowałaś na podjeździe Twojego domu rodzinnego. Wyszłaś z samochodu i trzasnęłaś drzwiami tak mocno jak tylko mogłaś. Chciałaś rozładować te emocje. Tylko chyba tego nie da się w żaden sposób rozładować.
-Co się tak denerwujesz, skarbie?- Zapytał Schlierenzauer wyciągając wasze torby z bagażnika.- Tylko poznasz ich ze swoim chłopakiem.
-Milcz, jasne? Odzywaj się wtedy gdy tylko będziesz musiał. Najlepiej to siedź cicho.- Westchnęłaś.
Ten się tylko wyszczerzył.
-Co się szczerzysz? Co Ci dolega? Im dłużej Cię znam tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś niespełna rozumu.-Burknęłaś. 
Zaczęłaś iść w stronę domu i instynktownie odwróciłaś się za siebie. Skoczek stał jak zaklęty przy samochodzie.
- Idziesz czy nie? Ja nie będę na Ciebie czekać. Jeśli nie znajdziesz się przy mnie w ciągu 30 sekund będziesz tu koczował całą noc.- Powiedziałaś.
Naprawdę byłabyś w stanie zostawić skoczka przed domem na całą mroźną norweską noc, ale rodzice wiedzieli, że przyjedziesz z kimś ważnym dla Ciebie do domu i nie daliby się oszukać,że to twój nawiedzony fan. Zresztą twój ojciec od razu rozpoznałby Schlierenzauera. Wielki fanatyk. Psiakrew.
Ten tylko się zaśmiał i podszedł do Ciebie jak najwolniej chyba umiał.
-Lubię patrzeć jak się denerwujesz, skarbie.- Schwytał Cię za rękę i ścisnął tak, aż zbielały mu knykcie,a Tobie kończyna zrobiła się czerwona, bo nie dopływała do  niej krew.
Pociągnął Cię za sobą i zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Popatrzył się na twoją twarz i zapytał:
-Co tak patrzysz jakbym Ci mamuśkę zesłał na tamten świat?
-Czemu zadzwoniłeś?-Zapytałaś.
-Bo dzwonek jest do dzwonienia?-Zmieszał się.
-Ale ja nie byłam gotowa....-Nagle drzwi się otworzyły,a w drzwiach stanęła moja mama.-Kochany Gregorku.-Powiedziałam posyłając mu wymuszony uśmiech i znów przenosząc wzrok na mamę.
-Cześć Wam kochani. Zaraz zrobię Wam herbatki, za 30 minut kolacja. Jeszcze Robert zrobił nam niespodziankę.
-Robert jest w domu?-Zapytałaś i miałaś wrażenie,  że twój świat zawirował.
Jeszcze tego brakowało.
-Wchodźcie dzieci. Adaaam! Oleńka i jej chłopak już są!-Narobiła rabanu twoja mama,a ty już w tamtym momencie chciałaś zniknąć z powierzchni Ziemi.
 Gorszego momentu na odwiedziny Robert nie mógł wybrać.
-Cześć Aleks.- Zwrócił się do  Ciebie tata i patrzył jak Schlieri mizerne pomaga Ci zdjąć kurtkę rwąc pęki włosów i robiąc siniaki na ramionach przy okazji.
-Cześć tato. To jest Gregor...
-Przecież wiem kim jest.... Głupia.-Zrugał Cie ojciec.-Czemu nie chwaliłaś się nim od  razu tylko o wszystkim dowiadujemy się po 1,5 roku z gazet.
-Pogadamy na spokojnie przy kolacji.- Na razie wybrnęłaś.
Ten przyjazd to będzie drama.
  Pociągnęłaś za rękę już rozebranego z ubrań wierzchnich skoczka i zaciągnęłaś za sobą do pokoju. Tłumacząc się tym,że musicie trochę się odświeżyć i odpocząć po podróży,ale zejdziecie na kolacje.
Na szczęście umknęłaś jeszcze oczom swojego brata, który pewnie siedział jeszcze u Hilde. Powiedziałaś Tomowi o co chodzi z tym całym związkiem ze Schlierim i obiecał Cię kryć. Przynajmniej to zapewnione. Musicie tez pogadać z chłopakami z Austriackiej kadry,bo wydaje im się to wszystko dziwne.  Cóż i tak powinnaś dziękować losowi, że nie są  zbyt ogarnięci. Tylko ten Michael taki inny. Może wydaje Ci się podobny do Ciebie? Może jest w twoim typie, ale jaki to twój typ do cholery?
-Gregor. Proszę nie odwalaj nic na tej kolacji, rodzice to w porównaniu do mojego brata pikuś i... On wie o pewnej historii, która wydarzyła się 2 lata temu i może się zorientować, że to wszystko jest fikcją,a ja nie chcę rozdrapywać ran i odpowiadać na niewygodne pytania. OK? Odpuść sobie ten jeden raz. Na reszcie kolacji i w gazetach będziesz mógł opowiadać co chcesz.-Usiadłaś na łóżku i mówiłaś wolno myśląc, że może nie krzykiem, a po ludzku da się przejść przez tą kolacje.
-O czym boisz się tak mówić?- Usiadł przy twoim biurku.
Zaczął lustrować Cię wzrokiem. Nie lubiłaś gdy ktoś to robił. Czułaś się wtedy znów malutką zagubioną dziewczynką.
Zawsze jesteś zagubioną dziewczynką.
- Nie chcę o tym rozmawiać.-Westchnęłaś i starałaś się powstrzymać łzy,które napłynęły do twoich oczu.
-Dobra, ale mi może zachcieć się nagle coś podkoloryzować przy tym stole. Wiesz ja mam długi język, a może gdybyś mi o tym wszystkim powiedziała trochę by mi się skrócił.-Obrócił się na krześle w moją stronę i podszedł do mnie.- Nie myśl o tym jak o szantażu...--Ukucnął przy twoim lewym kolanie.-Ja po prostu bardzo chcę....
-Nie próbuj mnie szantażować.-Odepchnęłaś go od Siebie i zniknęłaś za drzwiami łazienki przy twoim pokoju.
Może i żałowałaś tego, że tak gwałtownie zareagowałaś,że pokazałaś mu swoją  słabą stronę, ale w tamtym momencie to było nieistotne. Chciałaś umrzeć w łazience. Gdy chłopak próbował lekko,by nie wzbudzić podejrzeń twoich rodziców pukać w drzwi i coś mówić ty byleby go zagłuszyć. Wzięłaś prysznic,odświeżyłaś się i znów deja vu.
Pieprzone ubrania. Pieprzona bielizna, pieprzone kłamstwa. To wszystko prowadzi do wielkiej dramy. Wyszłaś i zobaczyłaś Schlierezauera przeglądającego zdjęcia z twojego albumu.
 Nagle oderwał wzrok od albumu i otworzył usta.
-Morda w album i patrzysz na zdjęcia.- Warknęłaś.
-Co się podziało z ta dziewczyna ze zdjęć z wakacji 2011.-Wyczytał podpis nad zdjęciem - Wiesz byłaś wtedy ładniejsza, bo uśmiechałaś się. -Znów wzrok przeniósł na twoją osobę.
-Zdjęcia.-Warknęłaś.
-Jasne. Jakby to coś miedzy nami zmieniło. Widziałem Cię już 2 razy w ręczniku, teraz 3, a pewnie za miesiąc zobaczę Cię już nago.
-Wyobraźnię to ty masz. -Wzięłaś pierwsze lepsze rzeczy i znów zniknęłaś za drzwiami łazienki.
Gdy akurat skończyłaś się ubierać. Usłyszałaś wołanie matki z dołu.
-Eee...austriacki Romeo. Godzina sądu się zbliża.
Zeszliście na dół gdzie czekali twoi rodzice, Robert  i trochę niespodziewany, ale jednak spodziewany prawie domownik Tom Hilde.Robert wyściskał Cię za wszelkie czasy i pogratulował zwycięstwa w turnieju 4 skoczni. Oczywiście Schlierenzauerowi też 5 miejsca, ale ten burknął,że zawsze może być lepiej i nie jest jeszcze w najlepszej formie.  Po chwili  udaliście się wszyscy w stronę jadalni i zastawionego stołu. Tata od razu wyciągnął swoją ulubioną polską wódkę, a mama nalewała coś na talerze.   Gdy wszyscy przełknęli jakiś nowy rodzaj kremu z dyni  twojej mamy oraz chłopacy wypili już po kieliszku, zaczęły padać pytania. Gdzie poznaliście się z Gregorem? Jak to się stało, że razem jesteście?  Skąd ta nagła decyzja? Z żadnej strony Schlierenzauera nie widziałaś ratunku jedynie Tom siedzący na przeciwko Ciebie trochę nieobecny, jakby zastanawiając się nad tym wszystkim posyłał Ci co jakiś czas pokrzepiający uśmiech.
                                        ~*~
-Ty i twoje pijaństwo spieprzyliście mi noc na dachu.- Mruknęłaś.
Myslalas,  że w nocy jak zaśnie uda Ci się tam wyrwać.
Gdzieś miałaś obietnice złożone sobie przed kolacją z Paulem, jego narzeczoną i Schlierenzauerem.
Gdybyś wiedziała jak potoczy się wtedy cała sytuacja, nic byś sobie nie przyrzekała.
-CO?! Pijani będziemy się pieprzyć na dachu.
- Chciałbyś zmizerniały austriacki patyczaku.-Powiedziałaś podtrzymując mu głowę nad miską, do  której zaczął znowu pawiować.- Mam nadzieję,że będziesz miał takiego kaca, że zostaniesz abstynentem do końca świata. Przynajmniej wreszcie miałbyś jakąś zaletę.
-Ja.....ja......ja....nie ..... pojęcia,że polska wód-ka jest ....mocna,a Tom i Rob mają .... mocną...- Czkał gubiąc pojedyncze wyrazy i jąkając się .-Głowę.
-Leż tu. Nie ruszaj się. Idę wylać do kibla twoje wymiociny i opłukać miskę.
Gdy wróciłaś Austriak położył głowę na twoich kolanach i czkając, odbijając i czasami wymiotując spędził tak cała noc.
O 7 wstałaś z łóżka z całym zbolałym karkiem. Zeszłaś na dół i udałaś się do kuchni.  Tam wyjmując wodę z lodówki dobiegło Cię prawie bezgłośnie ''cześć ". Odwróciłaś się i zobaczyłaś Hilde pastwiącego butelkę wody na kanapie.
-Co ty tu robisz?
- Spałem z Robem, bo po wódce od twojego ojca nie byłem w stanie dojść do domu. -Szepnął.
Widać że jeszcze biedaczysko do siebie nie doszło. 
- Nie martw się nie byłeś w najgorszym stanie w tym towarzystwie. Schlierenzauer zarzygał mi dywan, a potem wymiotował jak kot do miski całą noc.
- Aleks....Czemu ty mi nie powiedziałaś? - Zaczął świdrować Cię wzrokiem.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.-Mówił wolno, ale stanowczo.- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi i o wszystkim sobie mówimy.
Oczy zaszły Ci łzami.  Zawsze byłaś strasznie wrażliwa.  Powiedzmy szczerze byłaś przewrażliwiona.
-Skąd wiesz.?- Zapytałam.
-Robert mi powiedział jak był u mnie wczoraj. Rozmawialiśmy o twoim związku ze Schlierenzauerem i kryłem Cię, ale gdybym wiedział wcześniej w ogóle bym nie pomyślał, żeby w jakiś sposób Ci pomóc.
- Tom...Zależy mi na tobie. Na twojej przyjaźni z Robertem i powiedziałabym Ci, ale ... Nie chciałam rozdrapywać ran.
-To nie jest rozdrapywanie ran do cholery!-Uniósł trochę swój głos, a ty już zaczęłaś cicho szlochać.
Skoczek podszedł do Ciebie bliżej.
-Posłuchaj od tej pory masz mi mówić o wszystkim co dotyczy mojego życia, czyli o wszystkim co dzieję się u Ciebie, bo zawsze będziesz dla mnie ważna. Znamy się odkąd skończyłaś 4 latka i darze Cię niebywałą sympatią nie tylko dlatego,  że przyjaźnie się z twoim bratem, ale dlatego, że mamy wspólne pasje, prace i jesteś cholernie mądra dziewczyną, która jest zakompleksiona bez powodów i nie zna własnej wartości.-Teraz już nie wytrzymałaś i rozpłakałaś się w jego ramionach.-Nie płacz głupia, tylko kopnij jak najszybciej Schlierenzauera w tyłek, zanim ten dramat rozwinie się na dobre i ktoś ucierpi.
                              ~*~
-Ile tych pudeł? Jakbyś co najmniej się stąd na 2 wcielenia wyprowadzała.
- Wiesz co Schlieri?- Zapytałaś podając mu już ostatnie brązowe kartonowe pudełko do przeprowadzek. - Gdybym nie znała Cię wcześniej pomyślałabym, że to wódka uszkodziła Ci mózg, ale niestety znam Cię już dłużej i wiem, że nie masz tego narządu.-Zaśmiałaś się.
-Bardzo śmieszne.-Siłował się z kartonem. 
-Co? Siły brak? Jak ty możesz skakać skoro z jednym kartonem z IKEI sobie nie radzisz. WIEM! Może męczy Cię kac?! Daj to!- Wyrwałaś mu karton i sama zaniosłaś go do auta. 
-Nie rozumiem po prostu czemu męczymy się z tym dzisiaj. Samolot mamy jutro. 
-Bo jutro nie będzie mi się chciało tego wszystkiego robić. 
-To ja bym to zrobił. 
-Wybacz,ale obawiam się, że twoje moce do tej pory nie powrócą.- Na twojej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek, a ty wyminęłaś skoczka i weszłaś z powrotem do domu. 
___________________________________________________________
Wszyscy bohaterowie tu zachowują się jak stado gimbów. 
Jestem w miarę zadowolona z tego rozdziału, a czy powinnam to wy już mi to powiedzcie w komentarzu :) 
Cieszę się,że wreszcie po tych trudach przechodzimy powoli do właściwej akcji. Jak już pewnie się zorientowaliście. Ominęłam konkursy 4 skoczni, bo stwierdziłam, że w sumie nic takiego się tam nie działo ciekawego tylko jeszcze trochę kłótni itd. No to tak. Komentujcie co sądzicie :) Następny nie wiem kiedy, bo chociaż mam ferie to zawalona robotą jestem! Chociaż...Może jak się spiszecie z tymi komami to będzie coś szybko?
Nie wiem, zastanowię się! 
Pozdrawiam i piszcie co sądzicie, przewidujecie itd.